Po trwającej w Grecji w latach 1946-1949 wojnie domowej i delegalizacji partii komunistycznej wielu jej działaczy wyemigrowało do krajów bloku wschodniego m.in. do Polski.

 
 
 

Fala greckiej imigracji do Polski

1949 - 1951

Emigracja uczestników wojny do Polski

W latach 1948-1960 do Polski Ludowej przybyło łącznie około 13 500 dorosłych Greków i Macedończyków oraz 4000 greckich dzieci. Największa fala imigracji nastąpiła bezpośrednio po wojnie domowej - tylko w latach 1949-1951 napłynęło ponad 11 000 osób dorosłych i ponad 3100 dzieci. Spośród nich prawo stałego pobytu w Polsce uzyskało około 9200 osób - 63% mężczyzn, 37% – kobiet; 55% – Grecy i Greczynki, 45% – Macedończycy z północnych rejonów Grecji. Większość przypłynęła statkami, które wcześniej przewoziły zaopatrzenie dla partyzantów z DSE. Reszta dotarła koleją, pilnie strzeżonymi pociągami (głównie towarowymi). Pierwszy tysiąc (głównie dzieci w wieku 2-14 lat) dotarł do Lądka-Zdroju jeszcze pod koniec upalnego lata 1948 roku. Dziś są to ludzie dorośli u progu starości. Wielu z nich nadal pamięta pierwsze godziny w obcym kraju, strach i głód. Przeważnie nie mieli ze sobą żadnych bagaży, poza małymi tobołkami. A niektórzy nawet i tego nie mieli.

Dionisios Sturis, dziennikarz i autor książki „Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji.”, a osobiście również potomek greckich imigrantów, podkreśla, że nad Wisłą przybyszy witano z otwartymi ramionami. Początkowo uchodźcy, łącznie z dziećmi, żyli „w pełnej konspiracji”. Posługiwali się jedynie numerami, a jeśli zachodziła konieczność ich wizyty w większych miastach – na przykład na badaniach lekarskich – otrzymywali tymczasowe polskie nazwiska i kazano im udawać miejscowych. Specjalny szpital w Dziwnowie na wyspie Wolin („szpital 250”), przeznaczony dla greckich weteranów, organizowano w ścisłej tajemnicy. Był to wówczas pierwszy tak duży szpital chirurgii wojennej i rehabilitacji na terenie Polski. Przed pierwszym transportem rannych pacjentów doszło nawet do ewakuacji okolicznej ludności. Według badaczy z Instytutu Pamięci Narodowej, owa tajność „wynikała z obaw polskich władz przed penetrowaniem greckiej diaspory przez obce wywiady oraz przed reakcjami dyplomatycznymi”.

Grecka diaspora w Polsce

Wielu przybyłych Greków zamieszkało następnie na Dolnym Śląsku, w tym około 9 tys. w Zgorzelcu, oraz w rejonie Ustrzyk Dolnych (Krościenko, Jureczkowa, Liskowate, Grąziowa). Wykorzystano miejscowości, w których po wojnie było dużo wolnych domów i mieszkań, a więc głównie Ziemie Odzyskane. Ponad 3 tysiące osieroconych dzieci greckich, do momentu odszukania któregoś z ich rodziców, trafiło do domów dziecka, głównie w Policach. Rodziców około 500 dzieci nie udało się odszukać, zapewne dzieci te były już sierotami. Dopiero 25 lat później, po upadku w Grecji reżimu „czarnych pułkowników” w 1974 r., niektórzy z nich zaczęli wracać do ojczyzny. Wracały czasem całe rodziny, czasem tylko ci, którzy przybyli, a urodzone w Polsce nowe pokolenie decydowało się na pozostanie w nowej ojczyźnie. Wielu Greków i Greczynek zawierało związki z Polkami i Polakami - takie mieszane rodziny też czasem pozostawały w Polsce na stałe, a czasem wracały do Grecji lub osiedlały się w innych krajach (m.in. USA, Kanada). Właściwie każda rodzina to inna historia, inne dramaty. O kilku takich osobach - Grekach lub ich dzieciach - napisałem trochę więcej.

W Polsce, według Spisu Powszechnego 2011, zamieszkiwało w tym czasie około 3600 osób, które deklarowały grecką narodowość i tożsamość - z czego około 650 wyłącznie grecką. Języka greckiego w kontaktach domowych używało 3166 osób, spośród których 2759 legitymowało się polskim obywatelstwem. Ta diaspora, pomimo ponawianych starań, jak dotąd nie uzyskała statusu formalnej mniejszości narodowej. Wnioski w tej sprawie były odrzucane z powodu zbyt krótkiej metryki greckich związków z Polską. Największe skupiska Greków w Polsce występują we Wrocławiu (200 osób), gminie Police i w Zgorzelcu (po 55 osób), w Świdnicy (40 osób), w gminie Ustrzyki Dolne (24 osoby), w Bielawie (14 osób) oraz w Bielsku-Białej (kilkanaście osób). W powszechnej opinii to Zgorzelec i Wrocław są „ośrodkami” greckości. Miejski Dom Kultury w Zgorzelcu organizuje latem Międzynarodowe Festiwale Piosenki Greckiej. We Wrocławiu działa Stowarzyszenie Greków w Polsce „ODYSSEAS” (czyli Odyseusz) oraz Związek Uchodźców Politycznych z Grecji w Polsce im. Nikosa Belojannisa (działacz ruchu komunistycznego zamordowany w Grecji w 1950 r.).

Z roku na roku społeczność grecka coraz bardziej asymiluje się z Polakami, coraz trudniej znaleźć greckie ślady. Za kilka lat osoby, które w latach 1948-1960 opuściły Grecję, odejdą na zawsze, pozostając tylko w pamięci swoich potomków. Jest to więc ostatnia chwila, żeby uzyskać informacje o imigracji z ust jej uczestników. Co właśnie robi polski dziennikarz greckiego pochodzenia - Dionisios Sturis. Wynikiem tych dociekań, rozmów z krewnymi, którzy powrócili do Grecji, są jego dwie książki: „Grecja. Gorzkie pomarańcze” i „Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji.”, z których pochodzą niektóre z zamieszczonych tu informacji.



 
 
LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK