Monemvasia, zwana Gibraltarem Grecji, to ogromna skała wyrastająca z morza u wybrzeży Peloponezu, połączona ze stałym lądem wąską groblą

 
 
 

Monemvasia

To może dość dziwne, ale mimo moich kilku podróży do Grecji i dogłębnego zainteresowania tym krajem, dopiero niedawno dane mi było poznać miejsce takie jak Monemvasia. Poza Grecją miejscowość ta jest prawie nie znana, a szkoda, bo bez wątpienia jest to jedna z największych osobliwości tego kraju. Monemvasia, zwana Gibraltarem Grecji, to ogromna skała wyrastająca z morza u wybrzeży Peloponezu, połączona ze stałym lądem wąską groblą. Położona od strony morza osada, jest niewidoczna i praktycznie niedostępna od strony lądu. A od strony morza chronią ją potężne fortyfikacje. Nic dziwnego, że przez całe wieki miejsce to jako ostatni bastion na całym Peloponezie poddawało się wrogom.

Historia

W 375 r. n.e. Peloponez nawiedziło trzęsienie ziemi. Nie było by w tym nic niezwykłego, jako że Grecja od wieków leży w aktywnej strefie sejsmicznej. Jednak tym razem na południowo-wschodnim wybrzeżu półwyspu, około 100km od starożytnej Sparty, miało miejsce ciekawe zjawisko. Potężna wapienna skała, wysoka na 350 metrów straciła połączenie ze stałym lądem. Skała ta pozostawała wyspą aż do VIw., kiedy to Bizantyjczycy połączyli ją z lądem groblą. Wkrótce potem założyli oni tu miasto Monemvasia. Ze względu na strategiczne położenie na trasie szlaków morskich łączących Italię z Morzem Czarnym, a także dzięki własnej flocie handlowej, port ten bardzo szybko rozwinął się i wzbogacił.

Monemvasia przez blisko 700 lat pozostawała w rękach bizantyjskich - dopiero w połowie XIIIw. po trzyletnim oblężeniu na kilkanaście lat opanowali ją Frankowie. Od XIII wieku rozpoczął się okres największej świetności Monemvasii. Zamieszkiwały tu wówczas liczne szacowne rody bizantyjskie. Miasto bogaciło się głównie dzięki posiadłościom na stałym lądzie, eksporcie wina (słynna małmazja), a także pirackim napadom na statki płynące z Italii na wschód. W czasach swej największej świetności Monemvasia posiadała nawet status częściowo niezależnego miasta-państwa. Było to najgęściej zaludnione miejsce na Peloponezie - podobno mieszkało tu wówczas ponad 50 tysięcy mieszkańców, ale liczba ta jest chyba przesadzona. W XVw. cały Peloponez opanowali Turcy, jednak Monemvasia pozostawała nie zdobyta, pod opieką Konstantynopola, a potem Wenecjan aż do XVIw. Turcy przejęli Monemvasię w 1540 roku. Okres niewoli tureckiej wiązał się z powolnym upadkiem miasta. W latach 1690-1715 miastem ponownie, choć na krótko, władali Wenecjanie.

28 marca 1821 r. greccy powstańcy (powstanie narodowowyzwoleńcze wybuchło 25 marca) rozpoczęli oblężenie Monemvasii. Po wielomiesięcznym oblężeniu, pozbawieni dostaw tureccy mieszkańcy z głodu jedli trawę, szczury. Podobno dochodziło tu nawet do kanibalizmu (Turcy mieli ponoć jeść greckie dzieci, ale być może to tylko wymysł greckiej propagandy). Nie doczekawszy się wsparcia obrońcy poddali twierdzę pod koniec lipca. Po wojnie tego typu warownie przestały być potrzebne. Po otwarciu Kanału Korynckiego w 1893 r. nie prowadziły już tędy żadne istotne szlaki handlowe, a Monemvasia utraciła wszelkie znaczenie handlowe i strategiczne. Miasto bardzo szybko się wyludniło, praktycznie zamieniając się w wioskę. Okazałe budynki powoli zaczęły popadać w ruinę. W czasie II Wojny Światowej, kiedy to kilkanaście dni po wkroczeniu Niemców do Grecji, w dramatycznych okolicznościach ewakuowano z Monemvasii 4 tys. żołnierzy nowozenlandzkich, w mieście mieszkało już tylko 80 rodzin. Obecnie w dolnym mieście na stałe mieszka zaledwie 10 rodzin (górne miasto jest niezamieszkałe od 1911 r.).

Twierdza na skale

Zarówno ze wsi Gefira, znajdującej się na stałym lądzie, jak i prowadzącej z niej grobli widać doskonale potężną skałę "rzuconą" do morza. Prezentuje się ona niezwykle imponująco, wyrastając stromymi ścianami na wysokość ponad 300 metrów. Jednak to co jest najistotniejsze w tym miejscu skryte jest przed wzrokiem ciekawskich - skutecznie zasłania to sama skała. Osoba, która odwiedza to miejsce po raz pierwszy, nie zdaje sobie sprawy jaka czeka go niespodzianka. Groblą prowadzi droga, która obecnie pełni jednocześnie funkcję parkingu. Biegnie ona dalej wzdłuż południowego wybrzeża, docierając po chwili pod potężne, zwieńczone blankami mury. Zza skały wyłania się nagle masywna brama zachodnia. Dalej można iść tylko pieszo - brama ma tylko taką szerokość, aby wszedł przez nią obładowany osiołek. Nazwa Monemvasia pochodzi od słów moni emvasis, co znaczy jedno wejście. Doskonale odpowiada to rzeczywistości - do miasta prowadzi ze stałego lądu tylko ta jedna droga, kilometrową groblą zakończoną tą właśnie bramą.

Brama zachodnia wiedzie do Dolnego Miasta. Od północy broni je wysoka i stroma ściana skalna. Z pozostałych trzech stron otaczają je potężne weneckie mury o łącznej długości 900 metrów. Obecne mury powstały dopiero w XVIw. u schyłku potęgi Monemvasii. Ich grubość dochodzi miejscami do 30 metrów, a po ich koronie na dłuższych odcinkach można spacerować. Oprócz głównej bramy zachodniej znajdują się jeszcze dwie mniejsze. Umieszczona w południowym murze mała brama morska (portello) zapewniała dostęp do morza w przypadku zagrożenia głównego portu. Brama wschodnia prowadzi na dawny cmentarz, zwany Lipsoma. W obrębie murów nie było portu. W okresie pokoju jego funkcję pełniła mała przystań, leżąca przy grobli.

Po przekroczeniu bramy oczom ukazuje się labirynt wąziutkich uliczek Dolnego Miasta. Kryte dachówką domy, brukowane uliczki pełne zaułków, otoczone murem ogrody oraz charakterystyczne bizantyjskie kościółki sprawiają na przybyszach wrażenie, jakby przenieśli się w czasie do XVw. Dawniej było tu przeszło 800 domów i 40 kościołów, zamieszkałych w najlepszym okresie miasta przez kilka tysięcy mieszkańców. Dziś mieszka tu na stałe około 50 osób, więc tylko można sobie wyobrażać jak ruchliwe i gwarne było to kiedyś miasto. Wiele starych domów zostało odrestaurowanych, dziś mieszczą się w nich tawerny, sklepy z pamiątkami i maleńkie, skromnie urządzone hoteliki (więcej miejsc hotelowych jest na stałym lądzie). W bocznych uliczkach rozpadające się kapliczki i domostwa przypominają o setkach lat jakie upłynęły od ich wybudowania. W centrum miasta znajduje się rynek z armatą i studnią pośrodku (Platia Tzamiou). Przy rynku stoi największy kościół - katedra pod wezwaniem Chrystusa Pojmanego (Elkomenos Christos) z XIII wieku (odbudowany w 1697 r. przez Wenecjan). Na drugim krańcu miasteczka są jeszcze dwa większe kościoły: Matki Boskiej (Panagia Chrisafitissa), którego dzwon wisi na starej akacji oraz św. Mikołaja (Agios Nikolaos), w którym przez lata mieściła się szkoła. Obydwie świątynie wybudowali (lub odbudowali) Wenecjanie w XVIIIw.

Na północ od Dolnego Miasta, na samym szczycie skały, znajduje się Górne Miasto. Prowadzi do niego kręta brukowana ścieżka (częściowo schody), na której końcu znajdują się szczątki autentycznej, żelaznej bramy. Górne miasto powstało wcześniej niż dolne i w średniowieczu mieszkało w nim znacznie więcej ludzi niż w dolnym. Ostatni mieszkańcy opuścili je w 1911 r. Opuszczone i nie odnawiane prawie całkowicie popadło się w ruinę. Jedynym ocalałym budynkiem jest XIII-wieczny kościół św. Zofii (Agia Sofia), stojący w najwyższym miejscu skały. Ufundowana przez cesarza Andronikosa II świątynia jest jedynym widocznym od strony lądu budynkiem Monemvasii. O ile wystrój rzeźbiarski zachował się w jako takim stanie, to po freskach zostało tylko wspomnienie. Po innych, licznych budynkach zostały w najlepszym wypadku tylko fundamenty. Górne Miasto zostało ufortyfikowane już w VIw. Jednak obecne ruiny pochodzą z wieku XIII i późniejszych. Ciekawostką jest wielka cysterna na wodę, która przypomina o czasach oblężenia. Wody starczało wówczas na wiele miesięcy, gorzej jednak było z zapasami żywności - była to przyczyna poddania się twierdzy podczas ostatniego oblężenia w 1821 r.

Osiągnięcia współczesnej cywilizacji na szczęście ominęły Monemvasię, więc atmosfera w mieście na skale jest doprawdy wyjątkowa, jakby wprost przeniesiona ze średniowiecza. Podobny charakter ma znacznie popularniejsza Mistra, leżąca tuż obok Sparty. W czasach świetności to Mistra była kulturalnym i intelektualnym centrum bizantyjskiego świata. Może dlatego Monemvasia jest obecnie nieco zapomniana i niedoceniona. Jednak dzięki swemu niezwykłemu położeniu i lepiej zachowanym budynkom zdecydowanie warta jest odwiedzenia.

 
LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK