Informacje o Kanale Korynckim, jego powstaniu i atrakcjach z nim związanych. Rejs kanałem. Zwodzony most na kanale.

 
 
 

Kanał Koryncki

Przesmyk Koryncki

Największy półwysep Grecji - Peloponez połączony jest z główną częścią Półwyspu Bałkańskiego Przesmykiem Korynckim. Na północnym-zachodzie oblewają go wody Zatoki Korynckiej (Morze Jońskie), a od południowego-wschodu - Zatoki Sarońskiej (Morze Egejskie). Geograficzne określenie „przesmyk” to po grecku Isthmos, co w antycznej grece oznaczało „szyję”. Grecy (i nie tylko) przeważnie opuszczają określenie „Koryncki” i używają skróconej nazwy Isthmos lub Isthm (spolszczone: Istm). Tę samą nazwę co sam przesmyk, nosiło antyczne miasto położone przy południowym brzegu najwęższego miejsca przesmyku. O tym, jak wielkie znaczenie miało ono w starożytności świadczy fakt, że odbywały się tam jedne z czterech najważniejszych igrzysk panhelleńskich - istmijskie, ku czci Posejdona (pozostałe to olimpijskie, delfickie i lerneńskie).

Geneza Kanału Korynckiego

Miasto Isthmos, a także pobliski Korynt, dobrze rozwinęły się w czasach starożytnych, gdyż przez przesmyk, drogą lądową, transportowano towary: całe statki pokonywały 6-kilometrowy odcinek lądu - rozładowywano je, przeciągano po wyłożonej kamiennymi płytami drodze-pochylni (diolkos) na wyposażonych w koła platformach, a następnie wodowano i ponownie załadowywano towarami. Statki omijały w ten sposób bardzo niebezpieczne wody Przylądka Matapan (Tajnaron) - najbardziej na południe wysuniętego skrawka Peloponezu. Obecnie, pomimo prac archeologicznych, trudno jednoznacznie określić, którędy dokładnie przebiegała ta droga. Jedyne odnalezione pozostałości diolkosu znajdują się przy północno-zachodnim krańcu kanału: słabiej zachowany fragment bliżej morza, po zachodniej stronie kanału i lepiej zachowany, nieco dalej od morza, po wschodniej.

Pierwsze plany przekopania (a właściwie wykucia w skale) kanału sięgają III w. p.n.e. Wizja jego budowy kusiła wielu władców (m.in. Aleksandra Wielkiego, Juliusza Cezara czy Kaligulę), którzy w ten sposób chcieli zapisać się na kartach historii. Jednak projektowi wybudowania kanału zdecydowanie sprzeciwili się egipscy budowniczowie, którzy uważali, że poziom wody w obu zatokach jest różny, więc połączenie ich pociągnęłoby za sobą katastrofalne skutki. Teoria ta, mimo, że okazała się błędna, zdobyła wielu zwolenników i nie podjęto próby wybudowania kanału. Dopiero w roku 67 cesarz Neron nakazał rozpoczęcie przekopywania kanału przez 6 tysięcy niewolników, w większości żydowskich jeńców. Podobno wbił on nawet pierwszą (srebrną) łopatę pod budowę. Jednak niedługo potem Neron zmarł, a jego następca zarzucił projekt, który wydał mu się zbyt kosztowny.

Ostatecznie Kanał Koryncki udało się przekopać dopiero pod koniec XIX w., kiedy to Grecja odzyskała niepodległość. Przyczynił się do tego Ferdynand de Lesseps, który wybudował Kanał Sueski i odwiedzając Grecję w 1869 r. obudził dyskusję na temat kanału przecinającego Isthmos. W roku 1881 budowy podjęło się międzynarodowe przedsiębiorstwo, jednak nie podołało zadaniu. Prace kontynuowała grecka firma, należąca do Andreasa Sygrosa, greckiego polityka, bankiera, przemysłowca i społecznika. Uroczysta ceremonia otwarcia odbyła się z wielką pompą w 1893 r., a zaszczycił ją swoją obecnością król Grecji Jerzy I.

Most Posejdonia

Nasze pierwsze spotkanie z kanałem rozpoczęliśmy od pieszej wycieczki do Mostu Posejdonia. Wyruszyliśmy z hotelu po lunchu w kierunku Loutraki. Słońce jeszcze niestety mocno grzało, więc w centrum miasta zamiast iść promenadą, chowaliśmy się w cieniu budynków. Ale nie na długo - w końcu musieliśmy powrócić na promenadę. Po minięciu luksusowego hotelu Cassino Club Loutraki, z najstarszym w Grecji kasynem, asfaltowa droga (ulica Posejdona - Odos Poseidonos) oddaliła się od brzegu morza na odległość kilkuset metrów. Prowadziła ona na południe w kierunku Koryntu. Przy ostatnim skrzyżowaniu ciekawostką jest tablica elektroniczna informująca, czy zwodzony most jest otwarty, albo ile minut pozostało do otwarcia. Dalej droga wiedzie wiejskimi terenami, ale ruch był bardzo duży - co chwila musieliśmy schodzić z asfaltu na pobocze, umykając przed samochodami. Na koniec przechodziliśmy pomiędzy terenami wojskowymi, by po kilku minutach dotrzeć do kanału - z hotelu Pappas to prawie 6 km, a z centrum Loutraki ponad 3 km.

Przy północno-zachodnim krańcu kanału (do którego doszliśmy) planowano wybudować miasto Posejdonia. Ale skończyło się na planach i oficjalnej ceremonii założycielskiej. Zbudowano tylko most zwodzony, który dla skuterów i aut osobowych zapewnia najkrótsze połączenie pomiędzy Loutraki a Koryntem. Dla osób, które widziały już mosty zwodzone z podnoszonymi przęsłami, Most Posejdonia będzie całkowitym zaskoczeniem - aby otworzyć szlak wodny przęsło nie unosi się w górę, tylko jest zatapiane na samo dno. Drewniana nawierzchnia mostu posiada szpary ułatwiające przepływ wody przy zanurzaniu. Generalnie most jest podniesiony, a zatapiany zostaje tylko na czas przepłynięcia statków przez kanał. Przy czym nie dzieje się to o określonych godzinach - tylko w razie potrzeby - czasem co kilka godzin, a czasem nawet kilka razy w ciągu godziny. Nie ma żadnego problemu z wejściem na most - środkiem, pomiędzy wąskimi pasami dla samochodów (tylko osobowe), biegnie chodnik dla pieszych.

Kiedy weszliśmy na most i zrobiliśmy sobie kilka fotek na kanał i płynący nim statek, stwierdziliśmy, że deski mostu są jeszcze wilgotne, więc pewnie spóźniliśmy się na jego opuszczanie. Z daleka bowiem nie było widać, w którą stronę płynie statek w kanale. Ale chwilę później, ze swojej budki na brzegu wyszedł operator i zaczął do nas machać i wołać abyśmy zeszli z mostu. Nie zauważyliśmy bowiem, że szlabany chwilę wcześniej zaczęły się opuszczać, zatrzymując ruch pojazdów. Jak tylko wycofaliśmy się z ruchomego przęsła, zaczęło się ono powoli, z hałasem opuszczać w dół. Postanowiliśmy nie cofać się za szlabany - dzięki temu z bliska mogliśmy uwiecznić na zdjęciach i filmiku (zobacz na YouTube) samą czynność zatapiania mostu (ok 3 min). A także przepłynięcie przez most niewielkiego statku i jachtu oraz ponowne podnoszenie przęsła. Dla osób interesujących się techniką, zatapianie i podnoszenie mostu może być równie fascynujące, co podziwianie z mostu kanału i nadpływających nim statków. My mieliśmy naprawdę sporo szczęścia, że nasza męcząca w upale wycieczka została dodatkowo wynagrodzona.

Drugi bardzo podobny most znajduje się na przeciwnym końcu kanału - widzieliśmy go kilka dni później udając się w rejs kanałem. I to on jest popularniejszy jako punkt widokowy na kanał, gdyż z tamtej strony od razu za mostem kanał otaczają wysokie ściany skalne. W pobliżu Mostu Posejdonia można zobaczyć pozostałości po diolkosie, ale nam się to nie udało. Fragment starożytnej drogi po wschodniej stronie kanału mieliśmy w planie zwiedzić, ale okazało się, że jest on niedostępny, bo znajduje się na ogrodzonym terenie wojskowym. Dopiero po powrocie do Polski znalazłem informację, że dostępny jest inny fragment diolkosu - wystarczyło przejść przez Most Posejdonia i zaraz za nim skręcić w ścieżkę w kierunku morza. Ale wtedy tego nie wiedzieliśmy.

Rejs Kanałem Korynckim

Jeszcze przed przylotem do Grecji mieliśmy w planach nie tylko zobaczenie Mostu Posejdonia, ale również rejs Kanałem Korynckim. Początkowo chcieliśmy to zorganizować sami. Idąc do Mostu Posejdonia, przy przystani w Loutraki widzieliśmy tablicę informująca, że rejs z tego miejsca odbywa się o godzinie 15:00 (25€). Przynajmniej tak to zrozumieliśmy, bo dopisek pisakiem u dołu tabliczki nie był zbyt czytelny. Kiedy przyszliśmy dwa dni później o określonej godzinie, żadnego statku nie było. W lokalnym biurze turystycznym w Loutraki dowiedzieliśmy się, że obecnie rejsy są tylko z drugiego krańca kanału - z przystani w Isthmii. Prawie się zdecydowaliśmy na rejs następnego dnia z tego biura (30€). Ale po telefonie do rezydentki okazało się, że są jeszcze wolne miejsca na organizowany przez nią rejs, który kosztował tylko 5€ więcej. Zdecydowaliśmy się na to zakładając, że będziemy mieć większą gwarancję na zwrot pieniędzy, gdyby rejs się nie odbył. A dodatkowo na wycieczkę rezydentki autokar przyjechał po nas do hotelu i tam miał nas odwieźć. Nie jest wcale wykluczone, że nasza wycieczka odbyła się ostatecznie za pośrednictwem tego samego biura, które znaleźliśmy w Loutraki. Przy okazji należą się wielkie podziękowania dla naszej rezydentki, która jeszcze wieczorem, specjalnie dla nas, przyjechała do hotelu abyśmy mogli wykupić tę wycieczkę. I jeszcze jedną - do Kalavrity, której nie moglibyśmy wykupić na oficjalnym spotkaniu z rezydentem, bo odbywało się ono w czasie rejsu kanałem.

Autokar, który zabrał nas następnego ranka z hotelu, w drodze do przystani zatrzymał się jeszcze na 10 minut w Isthmie. To szczególne miejsce nad Kanałem Korynckim, leżące w najwyższym jego punkcie, 2 km od południowego krańca. To tu brzegi kanału wznoszą się na niemal 80 m nad poziom wody, a także tu przebiegają wszystkie główne drogi ze stałego lądu na Peloponez. Jest tu kilka mostów - m.in. podwójny autostradowy, nowy i stary most kolejowy oraz stary, dwujezdniowy Most Koryncki. Przy tym ostatnim znajduje się kilka parkingów i kawiarni, przy których zatrzymują się autobusy jadące z Aten na Peloponez (a nawet dalej np. na wyspę Zakynthos) oraz lokalne autobusy z Koryntu do Loutraki. To doskonałe miejsce na przesiadkę na inne autobusy kierujące się do Epidauros, Nafplionu i innych miast Peloponezu. Autobus z Loutraki jeździ tu co pół godziny lub co godzinę - w zależności od pory dnia (1,7€). Na krótkie postoje zatrzymują się tu także autokary wycieczkowe wożące turystów na wycieczki po Peloponezie. Dlatego na chodniku biegnącym wzdłuż Mostu Korynckiego prawie zawsze jest sporo turystów podziwiających i fotografujących kanał z góry, co i my uczyniliśmy. (13 lat wcześniej zrobiłem zdjęcie z tego mostu Madzi spoglądającej w dół z krawędzi kanału - teraz byłoby to niemożliwe, bo krawędź jest zabezpieczona płotem.) Z tej wysokości kanał wygląda jak wąski strumyk, dopóki nie pojawi się jakiś większy frachtowiec, który wówczas wygląda jak nieco większa zabawka. Przy północno-wschodnim krańcu mostu stoi granitowy pomnik w kształcie dwóch pochylonych ścian - symbolizujących ściany kanału. Wyryte na nich napisy w języku greckim, węgierskim i angielskim opisują kanał i jednocześnie upamiętniają dwóch Węgrów, bez których Kanał Koryncki by nie powstał: zarządzającego budową generała Istvána Türra i głównego projektanta Bélę Gerstera.

W osadzie Isthmia, która miała stać się miastem podobnym do Posejdonii, jest parking dla autokarów i niewielkie nabrzeże, do którego mogą przycumować jachty i małe statki, aby załatwić formalności związane z przepłynięciem kanału. Kiedy dotarliśmy do tej przystani i weszliśmy na statek, okazało się, że czekamy jeszcze na jeden autokar z turystami francuskojęzycznymi. W tym czasie widzieliśmy jak most zwodzony - bliźniak Mostu Posejdonia - zdążył się dwa razy zatopić, przepuszczając różne stateczki i jachty. W końcu i my wpłynęliśmy z Zatoki Sarońskiej do kanału. Rejs dostarczył nam niesamowitych przeżyć. Wysokie, 80-metrowe ściany skalne, o różnorodnej fakturze i kolorystyce, wznosiły się niemal pionowo zaledwie kilka metrów od burt statku. Nie wiem, czy to było zamierzone, ale płynęliśmy o takiej godzinie, że słońce świeciło ze wschodu wprost w światło kanału - dzięki temu obydwie ściany były doskonale oświetlone i jedyne cienie pochodziły od wysoko zawieszonych mostów. Po ok. 30 minutach dotarliśmy do końca kanału i po przepłynięciu ponad Mostem Posejdonia, na chwilę wpłynęliśmy do Zatoki Korynckiej. W oddali u stóp gór Gerania widoczny był nasz hotel Pappas. Od kiedy dokładnie 13 lat temu po raz pierwszy zobaczyłem z mostu Kanał Koryncki zawsze marzyłem, że kiedyś przez niego przepłynę... trochę to trwało, ale spełniło się :-)

Kanał Koryncki w liczbach

  • długość: 6 343 m
  • głębokość: 8 m
  • szerokość: 21m przy dnie i 24,6m przy powierzchni wody
  • wysokość ścian: 79 m ponad lustrem wody
  • nachylenie ścian: 71-77°
  • maksymalna wyporność wpływających statków: 10 000 ton
  • skrócenie czasu rejsu: 24 do 28 godzin przy szybkościach uzyskiwanych pod koniec XIXw.
  • liczba przepływających statków: 12 500 rocznie (głównie turystyczne)
  • czas pokonania kanału: ok. 35 min.
  • liczba mostów na kanałem: 7 (w tym 2 zwodzone)
wstecz dalej

 
LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK