Zwiedzanie stolicy wyspy - miasta Korfu oraz pałacu cesarzowej Sissi w Achillionie

 
 
 

Korfu i Achillion

Druga wycieczka fakultatywna (dorośli 35 €, dzieci połowę) składała się z dwóch części. Pierwsza z nich pozwoliła nam na zapoznanie się z najciekawszymi miejscami stolicy wyspy oraz leżącym na obrzeżach miasta pałacem Achillion. Druga część tej wycieczki zawiodła nas nad zachodnie wybrzeże - do Paleokastritsy, ale o tym już w następnym rozdziale. Podczas całej wycieczki rolę przewodnika pełniła rezydentka Scana (TUI) pani Aneta. Prawie przez całą drogę raczyła nas informacjami o Korfu. Zwłaszcza takimi, których na próżno szukać by można w przewodnikach. Zgodnie z greckimi przepisami wycieczkę powinien prowadzić licencjonowany, grecki przewodnik. My także mieliśmy na pokładzie autokaru takiego przewodnika, lecz pani ta nie odzywała się ani słowem - była tylko spełnieniem wymogów formalnych i zabezpieczeniem w razie kontroli Policji Turystycznej.

Stolica wyspy nosi identyczną nazwę jak cała wyspa (dość częsty przypadek w Grecji) - Kerkyra. W polskiej transkrypcji powinno się pisać Kerkira, jednak lepiej jest używać transkrypcji angielskiej, bo taka jest używana w Grecji. Nazwa ta pochodzi od imienia mitycznej córki boga rzek Asoposa - Kerkyry. Zakochał się w niej Posejdon i sprowadził na wyspę, którą nazwał jej imieniem. Ich syn Fajaks był protoplastą Feaków, którzy udzielili gościny i pomocy Odyseuszowi wracającemu spod Troi. Niektórzy uznają Feaków za przodków obecnych mieszkańców wyspy. Wśród obcokrajowców popularniejsza jest inna nazwa wyspu i stolicy: Korfu (ang. Corfu). Jest to włoska wersja starożytnego słowa korifai ("wzgórze") i odnosi się do dwóch pagórków w mieście, na których Wenecjanie wybudowali twierdze. Grecy w kontaktach z turystami używają obydwu nazw, podobnie jest z wszelkimi drogowskazami czy oznaczeniami na mapach. Mnie osobiście bardziej podoba się nazwa Korfu i takiej nazwy używam w tym rozdziale.

Miasto Korfu

Zwiedzanie stolicy wyspy - miasta Korfu (gr. Kerkyra) rozpoczęliśmy od półwyspu Kanoni. Nazwa półwyspu i znajdującego się na nim wzgórza pochodzi od słowa kanoni czyli armaty, jaką umieścili tu Francuzi. Kanoni leży ok. 4km na południe od centrum miasta. W miejscu tym, w czasach antycznych, znajdowała się pierwsza osada - Paleopolis (czasem nazwa ta używana jest w odniesieniu do całego półwyspu). Dużą część półwyspu zajmuje posiadłość z pałacem Mon Repos, wybudowanym w 1831 r. z przeznaczeniem na letnią rezydencję brytyjskiego regenta - Sir Fredericka Adama. W 1864 roku Brytyjczycy przekazali pałac Grekom - zamieszkiwała tu grecka rodzina królewska. Tu też urodził się brytyjski książę Filip. W pobliżu pałacu znajdują się wykopaliska archeologiczne m.in. dwóch doryckich świątyń: Hery i Artemidy (VIw. p.n.e.) oraz agory. Z późniejszych zabytków bardzo istotna jest bazylika Paleopolis - najstarszy zabytek chrześcijaństwa na wyspie (Vw n.e.). Wąską jednokierunkową ulicą nasz autokar wspinał się na wzgórze. Dotarliśmy do wysoko położonego tarasu widokowego, z którego rozciąga się panorama na całą zatokę i leżący na jej skraju pas startowy lotniska. Przy odrobinie szczęścia można zobaczyć wielkie odrzutowce startujące lub lądujące na pasie - przelatują naprawdę blisko. A jeśli komuś taka "bliskość" nie wystarcza, to może przespacerować się groblą, przecinającą zatokę tuż za końcem pasa startowego - wówczas samoloty z wielkim hukiem silników przelatują tuż nad głowami. (Podczas niesprzyjającego wiatru samoloty podchodzą do lądowania od strony lądu, co powoduje pewne utrudnienia w ruchu.) Patrząc na południe u stóp wzgórza widzieliśmy dwie wyspy. Dalsza, większa, to Pontikonissi ("Wyspa Mysia"), stanowiąca wizytówkę Korfu. Podobno dawniej z lotu ptaka rzeczywiście kształtem przypominała mysz, jednak na skutek erozji straciła swój ogon. Na wyspie znajduje się maleńka, bizantyjska cerkiew "Pantokrator" i miniaturowe cele mnichów. Zgodnie z jedną z interpretacji mitologii Pontikonissi jest okrętem Feaków, którym Odyseusz dotarł do Itaki, a Posejdon zamienił go w skałę, mszcząc się za oślepienie swojego syna (cyklopa Polifema). (Choć inna teoria lokalizuje ten statek na zachodnim wybrzeżu w pobliżu Paleokastritsy.) Na "Wyspę Mysią" można dostać się łodzią z drugiej (bliższej) wyspy z klasztorem Matki Boskiej "Vlachernas", która połączona jest z lądem groblą. Za sprawą tych wysepek Kanoni uchodzi za jedno z bardziej romantycznych miejsc na Korfu.

Ze wzgórza zjechaliśmy inną, jednokierunkową ulicą. W stronę centrum poruszaliśmy się nadbrzeżną Aleją Demokratias. Podobno popularnie nazywana jest przez mieszkańców miasta "by-passem" - spacery aleją mają być alternatywą takiej operacji u chorych na serce. Po przeciwnej stronie zatoki widać już było sylwetkę potężnej twierdzy - Starej Fortecy weneckiej. Wkrótce minęliśmy budynek Muzeum Archeologicznego, w którym największym eksponatem jest 22-metrowej szerokości i 4,5-metrowej wysokości fronton ze świątyni Artemidy na Kanoni. Rzeźba przedstawia Gorgonę pomiędzy swoimi synami - Pegazem i Chrysaorem. Mijając obelisk, znany jako "Kolumna Douglasa", dotarliśmy w pobliże Starej Fortecy. Tutaj opuściliśmy autobus i udaliśmy się na krótki spacer po mieście. Pierwsze z dwóch wzgórz, które obecnie zajmuje Stara Forteca, zostało obwarowane już w czasach bizantyjskich, około VIIw. W czasach panowania Wenecjan, na przełomie XV i XVIw., obwarowano drugie wzgórze, a cała twierdza została rozbudowana i wzmocniona. Stworzono infrastrukturę wojskową: koszary, więzienie, magazyny żywności i amunicji, rezydencję dowódców i arystokratów. Dla większego bezpieczeństwa cypel, na którym wybudowano Starą Fortecę, odłączono od stałego lądu przekopując kanał - Kontrafossę. Dawniej most nad Kontrafossą był drewniany z częścią zwodzoną, która była podnoszona na noc. Obecny most żelazny ma długość 60 m. Budowę Starej Fortecy zakończono w 1559 r. Niestety z braku czasu nie mogliśmy zwiedzić twierdzy, a zachowało się tam bardzo dużo budowli militarnych. W sezonie prawie każdego wieczora w Starej Fortecy odbywają się spektakle typu światło-dźwięk.

Naprzeciw twierdzy znajduje się duży, porośnięty trawą otwarty teren - Spianada (Esplanada). Wenecjanie pozostawili to miejsce niezabudowane, aby utrudnić ukrycie się napastnikom podchodzącym do Starej Fortecy. W czasie pokoju Spianada służyła Wenecjanom jako strzelnica. Brytyjczycy utworzyli na centralnym trawniku o długości 400m pole do krykieta, które wykorzystywane jest do dnia dzisiejszego (w soboty). Trenuje tu również narodowa drużyna krykieta, a kiedyś popis swych umiejętności dał nawet brytyjski książę Karol. Na południowym krańcu Spianady znajduje się rotunda Maitlanda, upamiętniająca pierwszego brytyjskiego Wysokiego Komisarza Korfu i Wysp Jońskich. Dalej stoi pomnik Ioannisa Kapodistriasa, bohatera narodowego z przełomu XVIII i XIXw., bojownika o wolność i pierwszego prezydenta wolnej Grecji. Po zachodniej stronie Spianady znajduje się Liston - ulica z arkadami, w których ulokowane są eleganckie kawiarnie i sklepiki. Powstała ona podczas okupacji francuskiej na polecenie Napoleona i miała przypominać słynną paryską rue de Rivoli. Nazwa Liston pochodzi od listy arystokratów, wymienionych w weneckiej Złotej Księdze, którym status społeczny pozwalał na bywanie w tych wytwornych arkadach. Dzisiaj wokół Spianady i Listonu skupia się całe życie miasta. Również religijne - np. podczas barwnie obchodzonych tu uroczystości wielkanocnych.

Jeszcze dalej na zachód rozciąga się sieć wąziutkich uliczek ze starymi kamienicami o wyraźnie weneckim charakterze. Przy szerszych uliczkach znajdują się niezliczone sklepy z pamiątkami i kafejki. W tych dalszych, węższych, można jeszcze spotkać mieszkańców żyjących z dala od turystyki, przesiadujących wśród sznurów z suszącym się praniem. Od Spianady biegnie ulica Św. Spirydona, przy której znajduje się kościół św. Spirydona - najpopularniejsza cerkiew na Korfu. Nie sposób go pomylić z innym w mieście - dzięki zegarowi na dzwonnicy. W cerkwi znajdują się wystawione w relikwiarzu szczątki św. Spirydona - patrona wyspy, który cudownie ocalił ją przed głodem, zarazą (dwukrotnie) i najazdem Turków. Z tymi wydarzeniami związane są cztery święta ku czci patrona, w czasie których relikwię obnosi się w uroczystej procesji ulicami starówki. Za życia Spirydon nie miał jednak z Korfu nic wspólnego - był jednym z pierwszych biskupów na Cyprze. Dopiero po śmierci jego szczątki sprowadzono na Korfu. Dzisiaj co drugi mieszkaniec Korfu nosi imię patrona - Spiros.

Nasz wolny czas się kończył. Szybko kupiliśmy jeszcze kilka pamiątkowych drobiazgów i skierowaliśmy się w kierunku autokaru. Po drodze minęliśmy jeszcze, leżący na północnym skraju Spianady, pałac świętych Jerzego i Michała - dawną siedzibę Wysokiego Komisarza Wielkiej Brytanii, a później monarchów Grecji (obecnie Muzeum Sztuki Azjatyckiej). Wyruszyliśmy dalej - nasz autokar skierował się do leżącego kilka kilometrów od centrum Korfu Achillionu.

Achillion (Achillejon)

W Achillionie, na niewielkim wzniesieniu, znajduje się duży pałac, łączący styl neoklasyczny z niemieckim. Jest on charakterystyczną budowlą w krajobrazie Korfu, wyraźnie odcinającą się od tradycyjnej architektury okolicy. Niedawno odrestaurowany budynek zbudowany został pod koniec XIXw. dla austriackiej cesarzowej Elżbiety ("Sissi"), żony Franciszka Józefa. Miał jej służyć jako miejsce odpoczynku po przykrych doświadczeniach życiowych - zdradach męża czy samobójstwie (lub zabójstwie) ukochanego syna Rudolfa. Elżbieta zleciła stworzenie projektu włoskim architektom, którzy oddali w swym dziele fascynacje cesarzowej postacią Achillesa - bohatera Wojny Trojańskiej. Pałac nie tylko nosi jego imię, ale i całym swym wystrojem związany jest z postacią herosa oraz innymi postaciami mitologicznymi. Budowa pałacu została ukończona w 1892 r. Po tragicznej śmierci Elżbiety w 1898 r. pałac przez prawie 10 lat stał pusty, do czasu gdy kupił go, na swoją letnią rezydencję, niemiecki cesarz Wilhelm II. Cesarz korzystał z pałacu do 1914 r.

Powitanie u wejścia do pałacu było bardzo miłe - czekała tam na nas sama cesarzowa "Sissi" - pod postacią ładnego posągu. Do zwiedzania udostępniono prawie cały parter - hol z wielką klatką schodową, kaplicę cesarzowej i pokoje prywatne "Sissi" oraz Wilhelma II. Niestety na wyższe kondygnacje nie można było wejść. A szkoda, bo przez okno z tarasu widziałem w jednej z komnat duży obraz, przedstawiający zwycięskiego Achillesa, wlokącego ciało Hektora za rydwanem. Dużo mniejsza kopia tego obrazu wisiała w recepcji hotelu Attika. Niektórzy zachwycają się pałacem, inni uważają go za szczyt tandety. Nie znam się na tyle na sztuce i architekturze aby to ocenić. Sama budowla nie przypadła mi zbytnio do gustu - chyba ze względu na kształt i przesadną ilość dekoracji. Jednak wiele rzeźb bardzo mi się podobało. Zwłaszcza jedna z nich - przedstawiająca umierającego Achillesa - wyglądała wspaniale. Pomnik ten, stojący blisko pałacu, odwrócony jest do niego tyłem. Podobno takie było życzenie cesarzowej, która z trwogą zauważyła podobieństwo rysów twarzy Achillesa do twarzy ukochanego syna Rudolfa. Inny wielki (8-metrowy) posąg Achillesa Zwycięskiego stojący na skraju tarasu ciekawie prezentował się pośród otaczających go palm, jednak z bliska rzeczywiście nie zachwycał. No i może jeszcze wyróżniłbym posągi dziewięciu muz na jednym z tarasów. Osobiście najbardziej ujęły mnie piękne ogrody pałacowe, które zajmowały dużą część wzniesienia oraz widok z tarasów na zatokę i wybrzeże Grecji kontynentalnej i Albanii. Generalnie uważam, że choćby dla tych ogrodów, pięknych widoków i niektórych rzeźb warto zajrzeć do Achillionu.

Czas naszego pobytu w gościnie u cesarzowej "Sissi" dobiegał końca. Udaliśmy się autokarem w dalszą drogę, na zachodnie wybrzeże Korfu, do Paleokastritsy.

wstecz dalej

 
LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK