Podróż na RodosPo raz czwarty wylatywaliśmy do Grecji z Poznania - obecnie, po ukończeniu całego odcinka drogi S5 z Bydgoszczy, jest to dla nas najwygodniejsze lotnisko. Niestety parking strzeżony, z którego zawsze korzystaliśmy wcześniej, przeszedł dziwną przemianę. Niby był dostępny pod tą samą stroną WWW i numerem telefonu, ale zmieniła się lokalizacja. Na gorszą: znacznie dalej od lotniska. Cena taka sama, jak na parkingu przy terminalu, więc jedynym atutem miało być to, że jest strzeżony (z odpowiedzialnością obsługi/właściciela). W rzeczywistości jednak nie jestem przekonany, że jest strzeżony - proces pozostawiania i odbioru auta o tym nie świadczył. Ani to, że pan z obsługi był jednocześnie kierowcą busa dowożącego nas do terminala, a parking w tym czasie pozostał z karteczką w stylu „zaraz wracam”, bez żadnej ochrony. Nie było już czasu, żeby szukać alternatywy, ale w przyszłości raczej nie skorzystamy...
Niestety długo trwał też transfer autokarem do hotelu. Pokonanie odległości około 70 km i zboczenie do 5 lub 6 hoteli zajęło nam prawie 2 godziny. Zanim dotarliśmy do naszego, zobaczyliśmy przez okna niezwykły widok - wzgórze z Akropolem na szczycie i osadą białych domów u jego stóp - Lindos. Po blisko 12 godzinach od opuszczenia domu, dotarliśmy wreszcie na miejsce. Zakwaterowanie przebiegło sprawnie (byliśmy jedynymi osobami z tego lotu/autokaru). Jednak zmęczenie spowodowało, że zrezygnowaliśmy z kąpieli w morzu przed kolacją - wydawało nam się, że prawie 400 m do plaży to „kawał drogi”. W kolejnych dniach przekonaliśmy się, że to w rzeczywistości dość blisko - niecałe 5 minut. A co z Covid-em? Oficjalnie ani Grecja, ani Polska nie zniosły w 2022 roku stanu zagrożenia epidemią, ale jedynymi obostrzeniami, które latem pozostały w Grecji, był nakaz noszenia masek w szpitalach, domach opieki i komunikacji publicznej. Dla nas więc podróż już niczym się nie różniła od czasów przed pandemią. Ale zarówno stewardesy w naszym samolocie, jak i wszyscy podróżni, którzy opuszczali sąsiedni samolot greckich, krajowych linii, mieli na twarzach maski. To nie pozwalało całkowicie zapomnieć o tym, że pandemia koronawirusa jeszcze się nie skończyła. ![]() ![]() |