Szczegółowe informacje o hotelach: Lindos Breeze i Lindos Imperial w Kiotari. Opis wyposażenia, standardu i obsługi hotelowej oraz wrażenia z pobytu.

 
 
 

Hotele Lindos Breeze i Lindos Imperial

Lindos Breeze Beach Hotel

Według informacji na stronie Rainbow, hotel Lindos Breeze ma tylko 32 pokoje. Na stronie samego hotelu jest informacja o 44 pokojach. Rozbieżność wynika zapewne z faktu, że część pokoi była w 2022 roku (również podczas naszego pobytu) niedostępna z powodu remontu/modernizacji. Czy było ich 32, czy 44 - nie ma większego znaczenia - po prostu jest to mały hotel, z czego byliśmy bardzo zadowoleni. Od strony ulicy wygląda niepozornie, wręcz skromnie. Widoczne są tylko dwie najwyższe kondygnacje, a na nich drzwi do pokoi i maleńkie okienka (łazienkowe) - ogólnie niezbyt zachęcająco, ale też nie odstraszająco. Kolejne dwie (a w części tylko jedna) kondygnacje są poniżej poziomu ulicy. Ale taka jest specyfika wielu greckich hoteli, które ze względu na położenie na zboczach wzgórza lub skarpy, od strony ulicy mają tę mniejszą i mniej reprezentacyjną część. Dopiero od drugiej strony wyglądają elegancko. Tak więc pozory mylą i hotel po bliższym poznaniu dużo zyskuje, a najlepiej oddaje to zdjęcie ze strony hotelu, wykonane zapewne z drona.

Pokoje były małe, teoretycznie jasne, bo prawie cała ściana wychodząca na balkon była przeszkolona, ale w praktyce musiała być przez większość dnia zasłonięta ze względu na słońce. Na wyposażeniu była klimatyzacja, lodówka (z pakietem powitalnym: wino, owoce, woda), czajnik z kompletem do kawy i herbaty, mini-sejf i dość duży TV z kilkunastoma kanałami SAT, w tym trzema polskimi. No i wygodne łóżko, co prawda nie duże małżeńskie, ale dwa złączone. Otrzymaliśmy też półtorej zgrzewki wody, która wystarczyła nam na cały pobyt, ale jeśli zabraknie, wystarczy zgłosić w recepcji. Brakowało nam szafy - była jedynie komoda z szufladami i pałąk z wieszakami. Łazienka z WC i prysznicem - wykończona dość skromnie (beton zamiast kafli), ale ze wszystkim, co niezbędne. Nasz pokój był na najwyższym piętrze - tylko te zlokalizowane na tym poziomie miały komfort widoku na morze i możliwość podziwiania wschodów słońca. Za co oczywiście musieliśmy dopłacić, ale zdecydowanie warto - nie tylko dla tych widoków. Inne pokoje mogą być zlokalizowane na najniższym poziomie - praktycznie w suterenie, z widokiem na ścianę basenu. Codziennie zmieniane były ręczniki i zamiatana podłoga oraz balkon, ale gruntowne sprzątanie i wymiana pościeli były tylko raz w tygodniu. W oczy kłuły stojące przez cały dzień przy schodach wózki z pościelą, ręcznikami itp. - w hotelu 5* to nie wypada. Hotel miał kategorię *****, jednak w naszej ocenie, sam budynek hotelowy i pokoje (bez restauracji, ale o niej za chwilę) zasługiwały na ***, najwyżej słabe **** (na plus: szybka naprawa zgłoszonej usterki w łazience, co w Grecji nie jest częste).

Te 32 lub 44 pokoje, wraz z recepcją, zajmują jeden budynek. A co z barem i restauracją? Bar jest - przy basenie. Pełni funkcje baru hotelowego, a nie tylko basenowego, więc jest czynny do 1:00, a nie do 18:00, jak inne bary basenowe. A restauracji nie ma! Goście korzystają z trzech posiłków serwowanych w wielkiej restauracji Belvedere w sąsiednim, leżącym po drugiej stronie ulicy hotelu: Lindos Imperial. Co więcej - goście hotelu Breeze mogą korzystać bez ograniczeń z całej infrastruktury hotelu Imperial, w tym wszystkich jego basenów (4 dużych i kilku mniejszych). I właśnie to powoduje, że tych *** czy **** zamiast ***** nie ma się co „czepiać”.

Hotel Lindos Imperial

Hotel Lindos Imperial, to zupełnie „inna bajka” - zarówno część wspólna, z której mogliśmy korzystać, jak i pokoje, do których można było zerknąć w czasie, gdy były sprzątane. Nasze spostrzeżenia potwierdzają opinie innych klientów biura podróży, którzy mimo hotelu Breeze na umowie, zostali zakwaterowani w Imperial-u. Tu już bez dyskusji jest *****. Oba hotele mają tego samego właściciela (Lindos Hotels) stąd właśnie możliwość korzystania przez wszystkich gości z obu części. Lindos Imperial to duży hotel - 527 pokoi rozmieszczono w ponad dwudziestu różnej wielkości budynkach (przeważnie dwu- lub trzykondygnacyjnych). Zabudowano je na zboczu, łagodnie opadającym do morza, po obu stronach ulicy. Pokoje najbliżej morza (ok. 100 metrów) leżą na wysokości kilku metrów ponad jego poziomem. Te najbardziej oddalone - ponad 500 metrów dalej (około 100 m trzeba przejść ulicą), na wysokości około 40 m. Najlepiej to widać na zdjęciu ze statku, którym wracaliśmy z wycieczki do Lindos.

Recepcja, jak przystało na tak wielki hotel, też była słusznych rozmiarów. Oprócz dużej restauracji Belvedere, w hotelu znajduje się pięć mniejszych, tematycznych, do których konieczna jest rezerwacja miejsca. Goście mogą korzystać też z basenu krytego, SPA, siłowni i sauny. W położonej najdalej od morza części, za zjeżdżalniami wodnymi, zlokalizowane są boiska do siatkówki, koszykówki i futbolu, oraz duży amfiteatr z kilkunastoma poziomami ławek. W budynku recepcyjnym, na najniższej kondygnacji, mieszczą się też dwa duże sklepy hotelowe. Wybór pamiątek, dmuchanych kół i materacy, obuwia do wody, ubrań, kosmetyków czy artykułów spożywczych był naprawdę duży. Ceny przyzwoite, choć oczywiście taniej było w sklepie poza hotelem - ok. 300 metrów w kierunku głównej drogi (Stafilia Mini Market). Tuż przy recepcji jest przystanek autobusu (kursy m.in do Lindos, a nawet do stolicy) i ciuchci jeżdżącej do najbliższej miejscowości - Kiotari.

Wyżywienie

Trzy podstawowe posiłki w ramach All Inclusive serwowane były w Głównej Restauracji - Belvedere, w formie bardzo bogatego bufetu. Prawie codziennie zaskakiwała nas różnorodność potraw - nie tylko co do typu, ale też sposobu podawania. Dotyczyło to zwłaszcza obiadów i kolacji. Gorące dania podawane były na centralnej wyspie, w której środku kilku kucharzy cały czas przygotowywało nowe porcje. W końcu sali był też gorący bufet włoski - przeważnie różnorodne dania z makaronami oraz pizze. Dla wegan osobny, wyraźnie oznaczony bufet z 3-4 potrawami. Podczas wszystkich posiłków dostępne były soki naturalne z dystrybutorów, desery i owoce (w wielkich lodówkach). Jak przystało na Grecję - różnorodne oliwki i sos tzaziki dostępne były zawsze (oliwki nawet do śniadań). Obsługa kelnerska była na bardzo wysokim poziomie - personel był liczny i błyskawicznie zjawiał się po puste talerze, czy uprzątał zwolnione stoliki, choć napoje czasem donoszono z opóźnieniem. Główna restauracja składa się z wielkiej kolumnowej sali pełnej dwu- i czteroosobowych stolików (i nielicznych większych, okrągłych), a blisko drugie tyle stolików stało dodatkowo na zewnątrz na zadaszonym tarasie (w południe dodatkowo osłoniętym roletami). W sumie więc było bardzo dużo miejsc, ale pod koniec pory każdego z posiłków robiło się tu tłoczno i trzeba było poczekać kilka minut, aż obsługa znajdzie wolny stolik. Robili to sprawnie, komunikując się przez radio (zwykle trudniej było o wolne stoliki na zewnątrz).
ŚNIADANIA podawane były od 7:00 do 11:00, a więc bardzo długo! Może dzięki temu, że kończyły się tak późno, większość gości dość późno szła nad baseny i plażę, a my mieliśmy duży wybór leżaków. Wybór dań na ciepło był dość duży, choć codziennie były one podobne. Wiele bazowało na jajach i warzywach, do tego gorące kiełbaski, naleśniki, croisanty, jogurty itp. Pieczywo zawsze było bardzo świeże. Gorące napoje - kawę i herbatę podawali kelnerzy, zimne nalewało się samemu.
OBIADY serwowane były najkrócej - od 13:00 do 15:00. O tym, że był to podstawowy posiłek (czyli tak jak w północnej Europie, bo dla Greków podstawowym jest kolacja) świadczyły podwójne zestawy sztućców. Nie sposób wymienić rodzajów dań, ale co najmniej kilkanaście było na gorąco, a drugie tyle na zimno, w tym wiele sałatek i serów (białych i żółtych). Dużo dań było z ryb (znakomity tuńczyk z grilla) i owoców morza. Napoje przynosili kelnerzy - było to piwo, wino (dowolne, łącznie z musującym), zimne napoje bezalkoholowe (soki nalewało się samemu). Zawsze też przynoszona była woda w karafce.
KOLACJE podawane były też dość długo - od 18:30 do 21:30. Teoretycznie obowiązywał strój wieczorowy, ale w praktyce goście starali się tylko nie przychodzić w strojach plażowych, choć wielu, podobnie jak my, było w długich spodniach lub sukienkach. Różnorodność potraw prawie równała się tym podczas obiadów, choć niektóre pojawiały się tylko wieczorem - np. rewelacyjne mule. Podobnie było z napojami, owocami i deserami.
W hotelu znajduje się pięć restauracji tematycznych a'la carte, czynnych od 18:30 do 22:00, do których trzeba było się zapisywać w recepcji (pracowała tam polskojęzyczna pani). Bezpłatny wstęp do każdej z nich przysługiwał jednorazowo podczas całego pobytu. My z nich nie korzystaliśmy (podobno warto), ale oceniając tylko Belvedere uważam, że pod względem wyżywienia to jeden z najlepszych hoteli, w jakich byliśmy w Grecji (obok Mikri Poli na Krecie i Akti Beach na Kos).

Poza głównymi posiłkami, między 12:00 a 17:00 dostępne były przekąski i lody w barach przy basenach i przy plaży. Przekąski te nie były jakieś rewelacyjne, wręcz takie „fastfoodowe”, w nie najlepszym tego słowa znaczeniu (przydawały się jednak w przypadku powrotu do hotelu po godzinach obiadu). W tych samych barach, oraz w Barze Głównym przy recepcji, bez ograniczeń dostępne były wszelkiego rodzaju napoje alkoholowe i bezalkoholowe (poza naturalnymi sokami, które dodawano tylko do drinków). Bary basenowe i przy plaży otwarte były 10:00 do 18:00, za wyjątkiem baru przy hotelu Lindos Breeze, który podobnie jak Main Bar otwarty był do pierwszej w nocy (po północy alkohole były już płatne).

wstecz dalej

 
LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK