Podróż na Kos

Czternasta podróż do Grecji, po raz drugi na Kos, od dziesięciu lat wyłącznie z biurem podróży Rainbow - wydawać by się mogło, że przynajmniej podróż nie powinna nas niczym zaskoczyć. I właściwie taka mini notatka o samej podróży nie powinna być już potrzebna. A jednak!😲 Pierwszym zaskoczeniem była bardzo wczesna godzina wylotu z Poznania - 2:20 (w nocy!). Miało to pewne korzyści. Przede wszystkim podróż bez korków na lotnisko i praktycznie cały pierwszy dzień na wypoczynek. Około 6:00 lądowaliśmy na Kos, a w hotelu meldowaliśmy się chwilę po 7:00 (to był pierwszy hotel w drodze z lotniska, dojazd trwał zaledwie 20 minut). Pomimo że doba hotelowa rozpoczyna się o 14:00 i dopiero wtedy otrzymaliśmy pokój, to ze wszystkich pozostałych usług mogliśmy korzystać od razu - duże bagaże pozostawiliśmy przy recepcji i zaraz po śniadaniu (wydawane od 6:30) z podręcznymi torbami poszliśmy nad basen, gdzie o tej porze wszystkie leżaki były jeszcze wolne. Czas w oczekiwaniu na pokój minął niezauważalnie (w międzyczasie skorzystaliśmy też z lunchu). Konsekwencją tej wczesnej godziny podróży był też powrót do Polski o świcie ostatniego dnia, więc cały ostatni dzień był stracony. Jednak takie rozwiązanie jest chyba bardziej korzystne niż utrata części pierwszego i ostatniego dnia. Przy 14-dniowym pobycie cały jeden dzień nie wykorzystany nie stanowił problemu.

Drugim zaskoczeniem był przewoźnik lotniczy - tym razem po raz pierwszy lecieliśmy linią Ryanair Sun (Buzz). Media pełne są informacji o niedogodnościach latania tym przewoźnikiem, w szczególności surowymi i boleśnie egzekwowanymi restrykcjami odnośnie wagi i wymiarów bagażu podręcznego. Jak się okazało, usługi świadczone przez czarterowego Ryanair Sun, są na innych warunkach niż „taniego” Ryanair-a. Nie dość, że bagaż podręczny mógł mieć wymiar max. 55 x 40 x 20 cm i aż 10 kg! - a więc znacznie więcej niż w innych liniach (zwykle 5kg), to w praktyce limity te nie były sprawdzane!

Po poprzedniej wizycie na Kos, kiedy ze względu na typowy na tej wyspie silny i porywisty wiatr, lądowaliśmy w silnych turbulencjach - tym razem zaskoczyła nas prawie bezwietrzna (jak na Kos!) pogoda. Ale to było tylko takie „ulgowe” powitanie - wynikające z faktu, że meltemi zwykle cichnie nocą, a tego dnia był jeszcze ogólnie dość słaby. Przez prawie połowę pobytu będzie towarzyszył nam mniej lub bardziej silny, a ze wszystkich wysp greckich właśnie tu meltemi jest najbardziej uciążliwy. Tym razem wybraliśmy północne (nawietrzne) wybrzeże, więc skutkiem tego wiatru były też przez kilka dni wysokie fale.

wstecz dalej

 
 
LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK