Opis pobytu wynajętym autem w parku wodnym Lido w 2025 roku

 
 
 

Autem do parku wodnego Lido

Wypożyczenie auta

Auto zamówiliśmy jeszcze przed przyjazdem do Grecji. Chcieliśmy na 2 dni, ale można było tylko na minimum 3 - jak się okazało na miejscu - dwa dni to byłoby za mało. Umówiliśmy się też, że otrzymamy je dzień wcześniej wieczorem - i tak było. Wyjątkowo punktualnie jak na Grecję, sam właściciel wypożyczalni dostarczył nam auto do hotelu. Dość nowy, mało zużyty Seat Leon okazał się idealny dla czterech osób. W planie mieliśmy nazajutrz, zaraz po śniadaniu, wyjazd do stolicy wyspy - miasta Kos. Wybraliśy wtorek, bo według przewodników i znanych nam już greckich zasad - w poniedziałki muzea i miejsca archeologiczne są zwykle nieczynne.

Miasto Kos - pierwsze podejście - niepowodzenie

Z hotelu do stolicy to około 15 km, ale tu jeździ się wolno - na płaskim terenie (a głównie po takim się jeździ) maksymalnie 50-60 km/h, więc dojazd zajął nam prawie pół godziny. Jechaliśmy główną drogą biegnącą przez całą wyspę z zachodu na wschód. Czym bliżej stolicy, ruch stawał się coraz gęściejszy. Kilka kilometrów przed Kos zatrzymaliśmy się na zakupy w Lidlu, zakładając, że różne pamiątki kupimy tu najtaniej. I tak by było, gdyby nie to, że gdy podeszliśmy z zakupami do kasy, te przestały działać. Nie pomógł nawet całkowity restart - chwilowe wyłączenie prądu w całym sklepie. Musieliśmy odłożyć zakupy na później. I to było pierwsze niepowodzenie, które nas spotkało na samym początku wycieczki😒

Rzymski Odeon (teatr muzyczny) z I lub II w. n.e.
Kliknij aby zobaczyć powiększenie i dodatkowy opis...

Zaparkowaliśmy na jeszcze prawie pustym parkingu pomiędzy rzymskim Odeonem a Casa Romana, planując właśnie od tego miejsca zacząć zwiedzanie. Odeon jest zawsze otwarty, ale w Casa Romana spotkała nas kolejna przykra niespodzianka - wtorek okazał jedynym dniem zamknięcia w całym tygodniu 😒 Tak też było z innymi atrakcjami - starożytną Agorą czy muzeum archeologicznym - wszędzie we wtorek zamknięte. Widocznie mieliśmy zbyt stary przewodnik. Zresztą strony internetowe, na których szukałem kilka tygodni wcześniej informacji o godzinach otwarcia, też podawały jako dzień wolny - poniedziałek. Tabliczki z godzinami otwarcia nie wyglądały na nowe, tegoroczne - cóż, nawet przewodniki i strony internetowe nie zawsze nadążają za zmianami. Uznaliśmy, że odłożymy zwiedzanie stolicy na kolejny dzień i czym prędzej wróciliśmy do hotelu - tam się szybko przebraliśmy, nasmarowaliśmy filtrami UV i pojechaliśmy do parku wodnego Lido, leżącego zaledwie 6 km na zachód od hotelu.
(Sprawdziłem później - od 2014-2015 roku Grecy przesunęli z poniedziałku na wtorek dzień wolny dla muzeów podległych Ministerstwu Kultury!)

Wypadamy z „Czarnej dziury”
Kliknij aby zobaczyć powiększenie i dodatkowy opis...

Park wodny Lido

Do Lido dotarliśmy około 10:30, czyli pół godziny po otwarciu. Trochę zaskoczyły nas pustki na parkingu (tylko kilka aut) i w samym parku - oprócz nas było nie więcej niż kilkanaście osób. Może dlatego, że to już połowa września i czas wakacji dla rodzin z bardzo małymi dziećmi, dla których lepiej sprawdzają się mini parki wodne na terenie hoteli? A może dlatego, że na Kos od niedawna jest jeszcze jeden, mniejszy park wodny? Lido to też w sumie niezbyt duży aquapark - od naszego poprzedniego pobytu w 2009 roku nic się nie zmieniło - więc nadal plasuje się pod koniec listy greckich parków. Wszystkie atrakcje opisałem przy okazji poprzedniego pobytu, tu tylko przedstawię tegoroczne obserwacje.

Nie pamiętam już, w jakim stanie widzieliśmy park poprzednio, ale teraz sprawiał wrażenie, jakby przydał mu się remont lub przynajmniej odświeżenie. Wszystkie atrakcje były dostępne i sprawne - tu ze względów bezpieczeństwa Grecy nie mogą pozwolić sobie na zaniedbania. Wizualnie najgorzej wyglądają leżaki, które mają bardzo wytarte, a miejscami wręcz naderwane siatki. Ale chyba największym problemem są pęknięcia i ubytki w podłożu - częściowo betonowym, a częściowo wyłożonym płytkami. Prawie wszyscy goście chodzą tu boso i w takiej sytuacji o drobne zranienia itp. nietrudno. Przekonałem się o tym na własnej skórze, choć przyznam, że było też trochę mojej winy. Zamiast spokojnie przejść do wieży zjeżdżalni, postanowiem przyspieszyć to truchcikiem. Boso na takim podłożu z ubytkami, to nie był najlepszy pomysł.

Park wodny z góry. Space bowl - czyli „rondel”.
Kliknij aby zobaczyć powiększenie i dodatkowy opis...

Mała liczba gości miała wielką zaletę - nigdzie nie było kolejek, nawet do tych najpopularniejszych zjeżdżalni (a pamiętam pobyty w parkach, gdzie na zjazd czekało się 5-10 min w kolejce). Około południa ludzi było już znacznie więcej, ale nadal nie była to nawet połowa tłumów, które napotykaliśmy 16 lat temu. Zabawę mieliśmy wyśmienitą, a zwłaszcza ci z nas, którzy w takim parku byli po raz pierwszy. Jak widać, niezależnie od wieku, z niektórych rzeczy się po prostu nie wyrasta😀 Po trzech godzinach mniej lub bardziej intensywnej zabawy uznaliśmy, że czas na powrót (jeśli nie ma kolejek do zjeżdżalni, 3-4 godziny to wystarczający czas pobytu w tym miejscu).

Czy było warto? Zdecydowanie tak! Choć to chyba najsłabszy, jeśli chodzi o dostępne atrakcje, park w którym byliśmy w Grecji. Ustępujący trochę tym na Korfu (Aqualand) czy Krecie (WaterCity w Anopolis, niedaleko Heraklionu). Nie mówiąc już o WaterParku w Faliraki na Rodos, który podobno jest jednym z największych w Europie (nie byliśmy w nim podczas pobytu w 2022 roku, ale może jeszcze kiedyś się uda). Chyba podobny jest do Waterlandu koło Salonik. To z założenia miejsce zabawy głównie dla rodzin z większymi dziećmi lub młodzieżą. Albo samej młodzieży. Ale jak widać, sami dorośli też mogą się tu nieźle bawić. Tym razem nie popełniliśmy takiego błędu jak w 2009 roku i odpowiednio posmarowaliśmy się wcześniej filtrami UV.
Wstęp: dorośli 22€ + 7€ za szafkę (w tym 2€ to zwrotna kaucja za kluczyk). Otwarty od 10:00 do 18:00. Więcej informacji: https://www.lidowaterpark.com/

wstecz dalej

 
 
LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK