Hotel i okolicaMarmari ![]() Marmari to spokojna, nadmorska miejscowość wypoczynkowa, położona ok. 15 km na zachód od stolicy – miasta Kos i 25 km na wschód od Kefalos - drugiego pod względem wielkości miasta na wyspie. Wbrew temu, co czasem można przeczytać, Marmari nie jest dużym kurortem – to raczej kameralna, rodzinna miejscowość z kilkoma hotelami, tawernami i sklepikami. Większość tawern i sklepików (nazywanych dumnie Supermarketami) leży przy głównej ulicy łączącej plażę z główną drogą (Main Road) biegnącą ze wschodu na zachód wyspy (największy i najtańszy to Supermarket Konstantinos, leżący ok. 750 m od plaży). Natomiast hotele położone są głównie nad morzem, w odległości do 2 km od tej ulicy. Główna atrakcja Marmari to ciągnąca się przez kilka kilometrów, złocista plaża z miękkim piaskiem. To jedna najładniejszych plaż na całej wyspie, z widokiem na zachód słońca nad Morzem Egejskim. Piasku jest tu tak dużo, że miejscami tworzą się wydmy, rzadko porośnięte drobną roślinnością a nawet kwiatami. Przy silnym wietrze piasek z tych wydm nanoszony jest na biegnącą wzdłuż plaży drogę, tworząc urocze „zaspy”. Płytkie i łagodnie opadające dno morskie sprawia, że to bardzo dobre miejsce do kąpieli dla rodzin z dziećmi. Dzięki sprzyjającym wiatrom plaża Marmari jest też popularna wśród miłośników sportów wodnych – szczególnie kitesurfingu i windsurfingu. Płaska powierzchnia tej części wyspy sprawia, że Marmari jest świetną bazą do wycieczek rowerowych (cała Kos jest znana z dobrych tras rowerowych). Około 3-4 km na wschód od Marmari leży nieco większa miejscowość Tigaki, gdzie można znaleźć więcej sklepów, barów i rozrywki. Pomiędzy tymi dwiema miejscowościami znajduje się słone jezioro Alikes – kiedyś miejsce pozyskiwania soli, a obecnie rezerwat przyrody, w którym zimą, a zwłaszcza wiosną można zobaczyć wiele ptaków, w tym flamingi. W połowie lata jezioro prawie całkowicie wysycha, tworząc gładką kilkucentymetrową powierzchnię z czystej soli, lub zmieszanej z drobnym piaskiem. Hotel Akti Coast (PLAN HOTELU) ![]() Kliknij aby zobaczyć powiększenie i dodatkowy opis...
Niecały kilometr na zachód od głównej ulicy Marmari, leży hotel Akti Coast Club. Podobnie jak sąsiednie - od plaży oddziela go tylko wąska, lokalna droga z chodnikiem, o niewielkim ruchu (wieczorem oświetlona). Cały kompleks położony jest na rozległym, płaskim obszarze, o powierzchni ponad 6 ha. 341 pokoi rozmieszczonych jest w ponad 20 budynkach o wysokości jednego lub dwóch pięter. Wszystkie budynki otoczone są licznymi drzewami (głównie palmy - od małych po bardzo wysokie) i krzewami (głównie bananowce - kwitnące i z owocujące, hibiskusy z kwiatami o różnych kolorach i jukki) oraz zadbanymi trawnikami. Dostępne w Internecie zdjęcia satelitarne są dość stare i nie pokazują stanu faktycznego - obecnie tych roślin jest naprawdę bardzo dużo i bez żadnej przesady można stwierdzić, że budynki hotelowe znajdują się w ogrodzie. W ogrodzie nie brakowało też zwierząt - pod względem ilości dominowały niewielkie ptaki podobne do wróbli - przesiadywały stadami w koronach drzew dając wieczorami niezłe koncerty. Ale najbardziej widoczne były oczywiście koty - było ich ponad 10, ale trudno to było policzyć (niektóre zakradały się do restauracji, próbując nawet ściągnąć coś z talerzy). Bywały też zwierzęta egzotyczne - jaszczurki i cykady. Budynek recepcyjny znajduje się w południowej części kompleksu, dość daleko od morza (ok. 400 metrów). Jest przy nim spory parking, gdzie bez problemów można zaparkować wypożyczone auto czy quada. Ponieważ od naszego pokoju było blisko do rececji, często spędzaliśmy tam wieczory grając w scrabble czy kości. A ponieważ był tam też duży bar, nie trzeba było daleko chodzić po napoje. Na przeciwnym krańcu ogrodu, blisko morza, (ok. 100 m) znajduje się znacznie większy budynek, w którym zlokalizowane są trzy restauracje, bar, sklepik i niewielka część pokoi - tych z widokiem na morze. Z tej strony, przy wyjściu z hotelu od strony morza też jest parking, ale znacznie mniejszy. Dojście stąd do plaży wymaga przejścia przez ulicę i zadrzewione pasmo wydm. Przy bramie znajduje się pomieszczenie ochrony - wartownik nie tylko śledzi stąd obrazy z dziesiątków kamer, ale też w razie czego powstrzyma dzieci, które próbowałyby samodzielnie przejść z hotelu nad morze. ![]() Kliknij aby zobaczyć powiększenie i dodatkowy opis...
Sklepik hotelowy był bardzo dobrze wyposażony i w pamiątki, i w artykuły niezbędne do plażowania czy wypoczynku. Jednak ceny w nim były wyraźnie wyższe niż w supermarketach w Marmari, nie wspominając już o Lidlu na przemieściach miasta Kos. Pokoje
Zostaliśmy zakwaterowani w dwóch sąsiednich pokojach na piętrze budynku znajdującego się blisko budynku recepcyjnego, a więc dość daleko od basenów i restauracji - dzięki temu było raczej cicho. Widok z balkonu mieliśmy całkiem przyjemny - na ogród pełen palm i krzewów. Sam pokój był dość duży - ok 25-30m², wyposażony w pojemne szafy, TV (nie korzystaliśmy), lodówkę, mini-sejf, zestaw do parzenia kawy i herbaty, dużą łazienkę. Klimatyzacja była sterowana indywidualnie. Pokój wyglądał na niedawno odświeżony i ogólnie sprawiał bardzo dobre wrażenie. Poinformowano nas, że ze względu na ekologię ręczniki będą wymieniane co drugi dzień, ale były wymieniane codzienie, przy okazji sprzątania pokoju. Pościel wymieniono tylko raz w ciągu dwóch tygodni, ale można było zostawić na kartce prośbę o dodatkową wymianę. Pokój sprzątany był dość wcześnie i nigdy nie trafiła nam się „kolizja” z obsługą poza jednym przypadkiem, gdy niespodziewanie wróciliśmy do pokoju by się przebrać. Pokoje wyposażone były w nadajnik Wi-Fi, więc sygnał był doskonały (podobnie jak w pozostałej części hotelu, a nawet na kawałku plaży hotelowej). Wyżywienie ![]() Kliknij aby zobaczyć powiększenie i dodatkowy opis...
Pierwszy raz spotkaliśmy się z wyżywieniem w formule Ultra All Inclusive, co najprościej można by przetłumaczyć: jedzenie bez ograniczeń, na okrągło, przez całą dobę! Śniadanie (6:30-10:30), lunch (12:30-14:30) i kolacja (18:30-21:30) były w formie bufetu w głównej restauracji. Wybór dań na ciepło i na zimno był bardzo duży. Podobnie jeśli chodzi na napoje - zimne i ciepłe. Bardzo dużo było warzyw i owoców, a także spory wybór słodyczy. Śniadania nie różniły się zbytnio od siebie, ale na obiady i kolacje było już większe urozmaicenie. Na kolację zawsze było do wyboru kilka ryb (rewelacyjna była grilowana), a w drugim tygodniu pojawiły się też „owoce” morza - ośmiornice, krewetki i mule (nie wiem czemu w pierwszym tygodniu ich nie było?). Pieczywo zawsze było bardzo świeże. Dwukrotnie podczas pobytu można było na kolację zarezerwać stolik w restauracji tematycznej serwującej typowe dania greckie lub włoskie. Te greckie były całkiem niezłe, choć niezbyt obfite. Włoskie były dość obfite, ale „zjadliwe” były właściwie tylko przystawki i sałatki - główne danie to kawał twardej cielęciny, na dodatek niezbyt smacznej. Ze względu na długi pobyt zaoferowano nam możliwość ponownego skorzystania z restauracji włoskiej, ale gdy dowiedzieliśmy się, że będzie to samo menu, to zrezygnowaliśmy. Podczas kolacji teoretycznie obowiązywał strój formalny, ale w praktyce goście przychodzili lepiej ubrani jedynie do restauracji tematycznych - w głównej chyba po raz pierwszych w Grecji, po kilku dniach zrezygnowałem z długich spodni, bo mało kto się do tego stosował. ![]() Kliknij aby zobaczyć powiększenie i dodatkowy opis...
Do dyspozycji gości było pięć barów. Główny - przy restauracji, przy recepcji i przy głównym basenie - otwarte były do 24:00. Dwa pozostałe - przy wyjściu na plażę i w strefie „cichego basenu” - do 18:00. We wszystkich dostępne były różnorodne napoje bezalkoholowe, kawa, herbata, lokalne piwo i wino oraz alkohole lokalne i międzynarodowe, koktajle. Przy kilku basenach były też automaty samoobsługowe z zimną i gorącą wodą. Jedyne, czego brakowało nam w barach - to greckiej frappé. Nie było jej w menu w ramach All Inclusive, ani nawet za dodatkową opłatą, pomimo że sprzęt do jej przyrządzania był na wyposażeniu. Na szczęście w jednym z barów udało nam się kilka razy namówić uprzejmą barmankę, aby zrobiła nam frappé, gdy nikogo nie było w pobliżu. Bo jak tu spędzić gorący dzień w Grecji bez zimnej frappe?
A co z tym jedzeniem „na okrągło”? Pomiędzy śniadaniem i kolacją, czyli od 10:30 do 18:30 dostępne były różnego rodzaju przekąski na ciepło i zimno. Dość monotonne, jeśli miałoby to być podstawowe jedzenie, ale sprawdzało się doskonale np. w przypadku późnego powrotu z wycieczki. Po kolacji, od 23:00 do północy w głównej restauracji serwowano naleśniki na słodko. A od 22:00 do 6:00 w tej samej restauracji bufet z zimnymi i ciepłymi przekąskami - tzw. „późna przekąska”. Czyli przez całą dobę tylko przez pół godziny rano i pół godziny wieczorem nie wydawano żadnych posiłków! Jeśli ktoś ma problemy z samokontrolą w jedzeniu, to zdecydowanie groziło to przejadaniem się. Gdybyśmy mieli wybór, to wybralibyśmy standardowe AI lub tylko trzy posiłki, ale takie „oszczędne” wyżywienie coraz trudniej w Grecji spotkać (alternatywą są tylko hotele z samymi śniadaniami, lub czasem dodatkowo obiadokolacjami - ogólnie bogate AI jest coraz bardziej powszechne). Atmosfera w hotelu ![]() Kliknij aby zobaczyć powiększenie i dodatkowy opis...
Wśród gości hotelowych dominowali Polacy i Niemcy, a w dalszej kolejności chyba Włosi, Brytyjczycy, Francuzi i Grecy. Trzeba więc było uważać co się mówi chodząc po terenie hotelu, a zwłaszcza w restauracji, bo naszych rodaków było naprawdę wielu. Ale nie dominacja jednej czy dwóch nacji zwracała tu szczególną uwagę, a niesamowita ilość dzieci. Chyba w żadnym hotelu dotychczas nie spotkaliśmy takiej ilości małych dzieci - w wieku od kilku miesięcy do kilku lat (starszych, w wieku szkolnym były śladowe ilości). Konsekwencją tego był niesamowity zgiełk zwłaszcza w restauracji - kilkumiesięczne bobasy są znacznie głośniejsze niż starsze dzieci. Nad basenami czy na plaży ten hałas nie był aż tak bardzo uciążliwy jak w zamkniętych pomieszczeniach. W ostatnich kilku wyjazdach staraliśmy się wybierać hotele nie nastawione na rodziny z dziećmi i chyba już odzwyczailiśmy się od takiej atmosfery. To była chyba największa niedogodność tego hotelu. Byliśmy trochę przygotowani na taką atmosferę po przeczytaniu opinii z pobytów, z kilku ostatnich lat. Ale chyba nie do końca. Nie jest to jednak okoliczność dyskwalifikująca ten hotel - miał wiele innych zalet (np. wspaniałą plażę) i pewnie kiedyś znów byśmy się tu wybrali. Zachowanie dzieci jednak jestem w stanie zrozumieć - to w końcu jeszcze maluchy. Ale już w ogóle nie potrafię zrozumieć, jak można leżeć nad basenem czy na plaży i palić jednego papierosa za drugim, nie licząc się wogóle z samopoczuciem innych, w tym niepalących bedących w większości. A palących osób było tu też stosunkowo dużo - chyba głównie Niemców - więc silny wiatr co jakiś czas zatruwał smrodem całą okolicę. Ale żeby nie było wyłącznie o negatywach - bardzo przyjazny i życzliwy był stosunek całej obsługi hotelowej. Nawet osoby nie związane bezpośrednio z obsługą turystów - ogrodnicy (których było tu sporo) czy personel techniczny - zawsze na widok gości uśmiechali się i pozdrawiali. Jeśli do tego zamiast angielskich słów użyło się καλημέρα [kalimera], γεια σας [ja sas], ευχαριστώ [efharisto] czy παρακαλώ [parakalo], to atmosfera robiła się jeszcze lepsza. Nie wiesz co znaczą te słowa? To jak najszybciej zajrzyj do mini-słowniczka. ![]() ![]() |