Ostatnie zmiany: 13.02.2025
Jesteśmy dość wierni Grecji jeżdżąc tam przynajmniej raz na dwa lata. Co jakiś czas zdarzają się nam inne wycieczki np. do Włoch czy Bawarii. Z okazji okrągłych rocznic ślubu postanowiliśmy skosztować troszkę egzotyki. W 2019 roku odwiedziliśmy Chiny - udało nam się to tuż przed pandemią COVID-19, która rozpoczęła się właśnie tam, zaledwie kilka miesięcy po naszym powrocie. Kolejną rocznicę postanowiliśmy spędzić w Afryce - wybór padł na Maroko.
Z kilku dostępnych wycieczek objazdowych po Maroku wybraliśmy „Cesarskie Miasta” - czyli zwiedzanie najważniejszych miast związanych z potężnymi imperiami arabskich i berberyjskich sułtanów/kalifów, władających północną Afryką od VIII do XVIII wieku, a w szczególności tych z dynastii Almorawidów i Almohadów, panujących w Maghrebie (i Andaluzji) od XI do XIII wieku, Marynidów (XIII-XIV w.) oraz Saadytów (XVI-XVII w.). Miast doprawdy wspaniałych, o wielowiekowej historii, pełnych zabytków i kulturowego dziedzictwa. Przymiotnik „cesarskie” nie jest jednak zbyt właściwy, bo może sugerować związki z Cesarstwem Rzymskim, które dawniej też tu panowało, ale po tym okresie niewiele pozostało do dzisiaj. Bardziej pasowałby inny przymiotnik: „imperialne”. W języku francuskim, jednym z trzech używanych w Maroku, Empire oznacza zarówno imperium, jak i cesarstwo, stąd może niezbyt fortunna nazwa tej wycieczki. (Albo może lepsza była by nazwa: „Miasta Kalifów”, którzy tu mieli taka władzę, jak cesarze w Europie.)
Zakwaterowanie w lepszych hotelach, a przede wszystkim komfortowe zwiedzanie w małych grupach - do 25 osób - zachęciło nas do wyboru opcjonalnej wersji Premium (De Luxe). A ponieważ sama objazdówka trwa zaledwie tydzień, skusiliśmy się na dodatkowy tydzień pobytu w hotelu Iberostar Founty Beach w Agadirze - tuż przy plaży nad Atlantykiem. Dopiero jakiś czas po zarezerwowaniu wycieczki zauważyłem, że te w wersji Premium nie odbywają się co tydzień, tak jak te „normalne” - do skutku dochodzi najwyżej jedna lub dwie takie wycieczki w miesiącu. I tak też nam się przytrafiło - na dwa miesiące przed wyjazdem wycieczka została bez żadnego ostrzeżenia anulowana (podobno z braku wystarczającej liczby chętnych). Na szczęście udało nam się zmienić rezerwację na sąsiadujący termin. Mamy trochę żal do biura podróży R, że nie informuje przy zapisywaniu, ile osób brakuje do minimum w danym terminie. Gdyby była taka informacja, to część chętnych wybierałaby terminy, które mają większe szanse na realizację, unikając problemów z ew. anulowaniem i szukaniem innych możliwości.
Najlepszym czasem na pobyt turystyczny w Maroku jest wiosna i jesień. Jest tam wtedy dość gorąco - jak to w Afryce - ale jeszcze trochę chłodniej niż w lipcu i sierpniu. Opady deszczu są wtedy sporadyczne i nie powinny zakłócić pobytu. Stąd też między innymi był nasz wybór terminu: przełom maja i czerwca. Z przyczyn od nas niezależnych wyszło to tydzień wcześniej, ale w sumie szczęśliwie, bo uniknęliśmy upałów podczas części objazdowej. Wycieczka ogólnie, poza kilkoma drobiazgami, bardzo się udała. Zobaczyliśmy ciekawy kraj, pełen kontrastów i sprzeczności, z zaskakująco dużymi wpływami europejskimi. Po więcej informacji zapraszam na dalsze strony - do relacji z pobytu oraz dodatkowych informacji o Maroku, którymi podzielił się z nami rewelacyjny pilot - pan Sebastian z Rainbow Tours. Wszystkie te informacje starałem po powrocie się zweryfikować, czasami rozszerzyć (bazując na otrzymanym w prezencie przewodniku i stronach internetowych).
I jeszcze drobna uwaga: jeśli obce są ci takie pojęcia, jak ksar, kazba, medyna czy ribat, to przed lekturą dalszych stron (a w szczególności opisu wycieczki objazdowej) polecam zapoznanie się z słownikiem architektury Maroka (i ogólnie: Maghrebu).