Wąwóz Samariapo raz drugi Po 13 latach ponownie pojechaliśmy na wycieczkę do Wąwozu Samaria. Ponieważ sam wąwóz przez te lata nie zmienił się, nie będę tu szczegółowo opisywał przebiegu wyprawy, a jedynie skupię się na różnicach w infrastrukturze turystycznej Parku Narodowego oraz w samej organizacji wycieczek. Zachęcam więc do zapoznania się najpierw z opisem wycieczki, którą odbyliśmy w 2004 r.
Przy wejściu do Parku Narodowego Samaria jest teraz sklep/bar w którym można skorzystać z ostatniej „normalnej” toalety. Wcześniej autokar zatrzymywał się przy sklepikach i tawernach w Omalos i trzeba było tam kombinować. Toalety na szlaku nie zmieniły się istotnie i generalnie lepiej ich unikać. Punkty odpoczynkowe, wyposażone w miejsca do siedzenia, źródełko, gaśnice a czasem toalety, są w tych samych miejscach co poprzednio. Jednak pojawiło się więcej drogowskazów informujących o odległości do nich. Same punkty też mają zawsze tabliczkę pozwalającą zorientować się, gdzie jesteśmy. Najistotniejszą zmianą są duże i wyraźne kamienie milowe, które zastąpiły łatwe do przeoczenia, niewielkie drewniane słupki. Żółtą farbą jest na nich wymalowana liczba przebytych (a na tylnej stronie liczba pozostałych do przebycia) kilometrów. Natomiast jedyną rzeczą, która nas niemile zaskoczyła, są siatki chroniące fragmenty szlaku przed upadającymi z góry kamieniami. Wyglądają okropnie - ciekawe, czy rzeczywiście są niezbędne. Kawałek za wyjściem z Parku Narodowego, skąd jeszcze do przejścia są ponad 2 km, pojawiła się opcja przejazdu busem. Tak wiele czasu minęło od naszej poprzedniej wycieczki, że wąwóz praktycznie odkrywaliśmy na nowo, dając się zaskakiwać otoczeniu. Ale przecież podobnie jest na tatrzańskich czy bieszczadzkich szlakach - mimo, że pokonujemy je po raz drugi czy trzeci, to często zaskakuje nas to, co zobaczymy za kolejnym zakrętem. Wycieczka okazała się równie interesująca, jak za pierwszym razem. I podobnie jak wtedy, największe wrażenie zrobiło na nas najwęższe miejsce wąwozu - „Stalowe Wrota”. Bo oprócz przyjemności wędrowania górskim szlakiem, było to przecież naszym głównym celem. Dlatego gorąco zachęcam wszystkich do przejścia Wąwozem Samaria - przede wszystkim tych, który jeszcze tam nie byli, ale też i tych, którzy już kiedyś tę trasę przemierzali. To niesamowite miejsce, dla nas chyba najciekawsze na Krecie. Oprócz dobrych butów, małej butelki z wodą i porcji kanapek, nie potrzeba niczego więcej, aby przeżyć niezapomniane chwile wędrując po Górach Białych największej greckiej wyspy.
![]() ![]() |