Elafonissos i Falassarna
Podobnie jak na Vai, wyruszyliśmy wcześnie, aby uniknąć tłumów. Z Gerani drogą „ekspresową” na zachód, aby tuż przed Kissamos, kierując się drogowskazem: Elafonissos 41km, skręcić w znacznie węższą drogę. Po kilku kilometrach (w Kaloudiana) skręcamy w prawo na południe, w kierunku gór. Drogowskazy widać było w ostatniej chwili, bo zasłaniał je pień olbrzymiego platana. Jedziemy teraz trochę szerszą drogą, która najpierw łagodnie, a potem coraz bardziej stromo wiedzie pod górę, aż do wioski Topolia (serpentyny). A po lewej stronie cały czas widzimy głęboki wąwóz. Kilka kilometrów za wioską jest parking na kilka samochodów i punkt widokowy na Wąwóz Topolia, gdzie zatrzymujemy się na moment. Wdrapaliśmy się już na ok. 400m n.p.m. i mamy tu mniej więcej połowę drogi. Tę łatwiejszą. Zaraz za parkingiem przejeżdżamy przez tunel - wąski, jednokierunkowy sterowany sygnalizacją świetlną. Za nim droga nie jest już tak stroma, czasem lekko opada, ale cały czas jesteśmy na wysokości ok. 400m. Kilka kilometrów przed Elos jest stacja benzynowa i mini („mikro”) market, a kawałek za nim - w Mili - mijamy szerokie skrzyżowanie z odbiciem w lewo - na Paleochorę. Jest tu fajna tawerna, z wieloma stolikami na dworze, pod drzewami - przyjemne miejsce na lunch. Droga nadal biegnie wśród gór, robiąc się coraz bardziej stroma. Docieramy do wioski Elos, która jest najwyższym punktem trasy - ok. 550m n.p.m. Wykiwały nas tu drogowskazy, kierując na starą drogę, choć gotowa jest już „obwodnica” - w drodze powrotnej nie damy się oszukać. Za Elos droga jest węższa, gorsza i bardziej kręta - same serpentyny - super jazda! Przejeżdżamy przez kilka wiosek, by w końcu zjechać w dół i dotrzeć do wybrzeża. Prawie płaską drogą, wzdłuż granatowego morza, docieramy do skrzyżowania z odbiciem na monastyr Chrysoskalitisa - zajrzymy tu w drodze powrotnej. Kiedy za nową dużą tawerną kończy się asfalt, to znak, że jesteśmy tuż przy wyspie Elafonissos. Trasa 62km od hotelu zajęła nam prawie 1,5 godziny. Wyspa Elafonissos
Klasztor Chrysoskalitisa
Z Monastyru wracamy tą samą drogą na północną stronę Krety. Było ok. 14:00 i była to dobra godzina na jazdę - prawie nikt już nie jechał w stronę Elafonissos, a wracających też jeszcze było niewielu. Zatrzymaliśmy się na lunch w maleńkiej wiosce Mili. Zanim podano zamówione dania, dostaliśmy do przekąszenia suchary polewane oliwą. Spróbowaliśmy mussaki, gemista oraz koźlęciny. A wszystko to z sałatką grecką (nie wiadomo czemu miała dodaną marchewkę i kalafior) i frappé lub sokiem pomarańczowym. Gdy spytaliśmy, czy sok będzie ze świeżo wyciskanych owoców, pani się oburzyła - jak mogliśmy w to wątpić? Posiłek zjedzony na dworze, w cieniu drzew smakował wyśmienicie, a atmosfera w tawernie była taka, że nie chciało nam się stamtąd ruszać. Jednak czas było jechać dalej, do kolejnej znanej plaży - w miejscowości Falassarna. Kiedy docieramy do Kissamos, wjeżdżamy z powrotem na drogę „ekspresową” i jedziemy na zachód, wzdłuż wybrzeża, aż do jej końca. Skręcamy na wąską drogę biegnącą w głąb lądu. Mijamy odgałęzienie biegnące na Półwysep Gramvousa i do kolejnej słynnej plaży: Laguny Balos. Może uda nam się ją odwiedzić przy kolejnym pobycie na Krecie... Z drogowskazami do Falassarny jest kiepsko, musimy się więc posiłkować mapą. Po kilkunastu minutach docieramy ponownie na zachodnie wybrzeże Krety. Plaża Falassarna W miejscowości Falassarna na północno-zachodnim krańcu Krety, plaże są właściwie dwie - duża, długa na ok. kilometr oraz mniejsza długości ok. 200 m. My wybraliśmy tę większą, choć nie wiem, czy nie przyjemniej byłoby na tej drugiej. Obie plaże są reklamowane jako bardzo piaszczyste, z bardzo łagodnie opadającym piaszczystym dnem. I tak było w rzeczywistości. Już zjeżdżając z góry widzieliśmy długi i szeroki pas piasku wzdłuż niebieskiego morza. Duży parking nie był mocno zatłoczony, a sama plaża podobnie. Taka rozległa piaszczysta plaża w Grecji, to rzecz niezwykle rzadka. Dno opada powoli i w niektórych miejscach nawet kilkadziesiąt metrów od brzegu „był grunt”. I w odróżnieniu od Elafonissos nie było tu żadnych skał - tylko drobny piasek. Wydawać by się więc mogło, że to idealne miejsce do plażowania i kąpieli. Ale okazało się, że są dwa problemy. Pierwszy to bardzo zimna woda, podobnie jak przy Elafonissos. Drugi, to silny wiatr unoszący tumany piasku; podobno wieje tak prawie zawsze. Radą na drugi z problemów jest wynajęcie leżaka - są one otoczone drobnoziarnistą siatką, która zatrzymuje piasek. Nie planowaliśmy jednak być tak długo, żeby wynajmować leżaki za siatką. Po krótkiej kąpieli w zimnej, choć również i tu bardzo przezroczystej wodzie, smagani wiatrem zrezygnowaliśmy z plażowania. Widokowo plaża jest bardzo ładna - długa i piaszczysta, otoczona górami, z pięknym, krystalicznie czystym morzem. Ale jeśli rzeczywiście, jak chodzą słuchy, zawsze tu tak bardzo wieje, to do całodziennego plażowania nie jest chyba zbyt dogodna. A szkoda, bo niewiele jest takich piaszczystych plaż na Krecie i w ogóle w Grecji. ![]() ![]() |