Dla starożytnych Greków Olimp był siedzibą 12 najważniejszych bogów, zwanych olimpijskimi

 
 
 

Bogowie olimpijscy

Według mitologii to właśnie jest siedziba 12 bogów. Mitikas (Tron Zeusa) oświetlony zachodzącym słońcem (2918 m. n.p.m.)

Góry w Grecji nie są niczym niezwykłym, w końcu pokrywają ponad 2/3 powierzchni kraju. Jednak już w starożytności wiedziano, że Olimp nie jest zwyczajną górą. Czubki wyjątkowo wysokich i niedostępnych szczytów poza rankami i wieczorami często spowite są chmurami. Specyficzny mikroklimat sprawia, że burze są tu 12 razy częstsze niż w innych rejonach kraju. Często jest tak, że pioruny biją tylko wśród gór, a kilkanaście kilometrów dalej, nad morzem jest piękna pogoda. Według starożytnych Greków nie było to naturalne, ziemskie - przyczyną tego musiała być jakaś nadprzyrodzona siła. Stąd też wierzyli oni, że wśród szczytów Olimpu znajduje się siedziba potężnych bogów. Powstało na ten temat bardzo wiele mitów.

Kiedy po walce z Tytanami Zeus wraz z dwoma swoimi braćmi - Posejdonem i Hadesem, objęli władzę nad światem, Olimp stał się siedzibą 12 najważniejszych bogów, zwanych olimpijskimi. Pod najwyższym szczytem (Mitikas) znajdował się pałac Zeusa (który obwołał się władcą bogów i ludzi), cały ze złota i szlachetnych kamieni. Wśród innych szczytów i w wąwozach stały skromniejsze siedziby innych bogów. Wszystkie były dziełem Hefajstosa, niezrównanego mistrza wszelkich kunsztów. Wrót Olimpu (w postaci zasłony z chmur) strzegły Hory, dziewczęce boginie pór roku. Olimpijczycy wiedli szczęśliwe i beztroskie życie, wolne od chorób i nieszczęść, które były udziałem śmiertelnych. Nawet pogoda była dla nich łaskawa - zimne wiatry i śnieżyce nie miały tam dostępu, panowała wieczna wiosna. Czasem spokój Olimpu zakłócały drobne kłótnie bogów, które jednak szybko uciszał Zeus. Bogowie często zbierali się na naradach - głównie we własnym gronie olimpijczyków. Czasem jednak Zeus zapraszał na narady wielu innych bogów i bożków oraz herosów spoza Olimpu. Początkowo zapraszano na Olimp także i co znamienitszych ludzi. Jednak później zaniechano tego, gdyż goście ziemscy nie umieli się przyzwoicie zachować, a mając zbyt długi język, rozpowiadali swym bliźnim wszystko, co tam usłyszeli. Narady kończyły się zwykle ucztami, o których zaproszeni długo potem opowiadali po powrocie do swoich siedzib. Wokół biesiadników uwijali się: bogini młodości Hebe i najpiękniejszy z ludzi, chłopiec Ganimedes (ulubieniec Zeusa, który sam go porwał z ziemi i uczynił nieśmiertelnym), roznosząc ambrozję. Był to zwyczajny pokarm bogów, słodki i rozpływający się w ustach, dający moc ciału i umysłowi oraz chroniący od starości i śmierci. Słowo ambrozja tłumaczy się jako nieśmiertelność. Ambrozja miała tajemniczą siłę i nawet zwykły człowiek, spożywając ten cudowny pokarm, mógł stać się nieśmiertelnym. W złote puchary nalewano nektar - wino olimpijskie o nieopisanym aromacie i smaku. Kiedy już wszyscy najedli i napili się do syta, wstawał Apollo i w otoczeniu dziewięciu Muz, śpiewał wraz z nimi cudne pieśni i grał na harfie. Charyty (Gracje), dziewice o białych stopach, ubrane w kwiaty, zabawiały gości wymyślymi tańcami. A gdy już rydwan boga słońca - Heliosa - przejechał oznaczony bieg dzienny, wszyscy rozchodzili się do domów na spoczynek.

wstecz dalej

 
 
LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK