Praktyczne porady dla osób zamierzających wyjechać do Grecji (na Kretę) oparte na doświadczeniach autora Mojej Grecji

 
 
 

Porady praktyczne

Uważny czytelnik zauważy z pewnością, że niektóre z zawartych poniżej porad znajdują się także w innych rozdziałach Mojej Grecji. Postanowiłem jednak zebrać je w jednym miejscu, aby były łatwo dostępne - bez potrzeby przeszukiwania wszystkich rozdziałów. Starałem się umieścić tu głównie takie zagadnienia, jakich nie znalazłem w typowych przewodnikach turystycznych, a które wynikają z naszych własnych obserwacji i doświadczeń nabytych w czasie 13 podróży do Grecji. Podane niżej (i na innych stronach) orientacyjne ceny obowiązywały przed pandemią i inwazją na Ukrainę - obecnie, jak wszędzie, mogą być nieco wyższe.

Organizator wycieczki.

Wiele osób z powodzeniem organizuje sobie wycieczki samodzielnie: od rezerwacji przelotów, promów, dojazdów z portu czy lotniska do hotelu, po samą rezerwację hotelu. Ma to z pewnością zalety, z których głównymi są brak kosztów pośrednictwa i swoboda w wyborze hotelu. Ma też pewne wady. Najistotniejszą jak dla nas jest: „posypanie” się całego misternie ułożonego planu w przypadku odwołania czy przesunięcia lotu, a w obecnej sytuacji (pandemia, wojna w Ukrainie) jest to całkiem prawdopodobne. Po drugie ceny przelotu będą tańsze, niż czartery dla biur podróży, tylko jeśli skorzystamy z tanich linii lotniczych. A tu mogą być dwa problemy: ponownie - niespodziewane odwołania lotów, bez zapewnienia połączeń zapasowych i w najlepszym przypadku opóźnienie w dotarciu na miejsce, oraz konieczność uwzględnienia wysokich dopłat za bagaż inny niż podręczny. A trudno mi sobie wyobrazić wyjazd na wakacje tylko z bagażem podręcznym. My decydujemy się na korzystanie z nietaniego pośrednictwa biur podróży, gdyż mamy krótki okres urlopu, w czasie którego chcemy maksymalnie wypocząć, i mieć pewność, że dotrzemy na miejsce bez opóźnień, spędzimy tam urlop zgodnie z planem i wrócimy na czas (bez kilkudniowych „poślizgów”). A jeśli coś pójdzie nie tak, to ktoś inny za nas zorganizuje inny przelot/hotel itp. Mieliśmy kilka lat temu sytuację, że musieliśmy zrezygnować z wycieczki na kilka dni przed wylotem. Wówczas biuro podróży/ubezpieczyciel zwrócili nam w ciągu kilku dni wszystkie poniesione koszty. Gdybyśmy sami wszystko rezerwowali, to może za hotel odzyskalibyśmy całość, lub część kosztów, ale za rezygnację z lotu - nic. Choć nam nie przychodzi obecnie na myśl samodzielna organizacja całych wakacji, to rozumiem osoby, które tak wolą podróżować.

Jeśli ktoś, podobnie jak my, zdecyduje się na wyjazd z biurem podróży, to w miarę możliwości polecam korzystać ze znanych i dużych, lub chociaż średniej wielkości, biur podróży. Zaletą małych jest z pewnością niższa cena, przy podobnym komforcie, jaki zapewniają średnie i duże firmy. Różnica widoczna jest, tak naprawdę, dopiero w sytuacjach awaryjnych - duże firmy dysponują z reguły większymi możliwościami szybkiej i sprawnej reakcji. Przy wczasach stacjonarnych często przydatna jest pomoc rezydenta biura podróży i to nie tylko w skrajnych sytuacjach. Łatwy dostęp do takiej pomocy, który z reguły gwarantują większe biura, potrafi znacznie uprzyjemnić pobyt.

Zwiedzanie na miejscu.

Jeśli chodzi o zwiedzanie okolicy, wycieczki organizowane przez lokalne biura podróży są znacznie tańsze (nawet o 20-30%) od wycieczek fakultatywnych organizowanych przez rezydentów biura podróży czy hotele. Mają one jednak dwie podstawowe wady. Pierwsza, to konieczność dotarcia do określonego punktu zbiorczego (i potem powrót z niego), co przy hotelach leżących z dala od miejscowości może być kłopotliwe. Druga wada, to brak polskojęzycznego przewodnika, a z moich osobistych doświadczeń wiem, że informacje udzielane przez takiego przewodnika (są to przeważnie Polki od wielu lat mieszkające w Grecji) są często bezcenne - nie sposób tych wszystkich wiadomości znaleźć nawet w najlepszych przewodnikach książkowych. Jeśli więc komuś zależy nie tylko na zobaczeniu ciekawych miejsc, ale dodatkowo na dowiedzeniu się o nich jak najwięcej, to zdecydowanie polecam wycieczki fakultatywne.

My czasem wybieramy wycieczki zorganizowane, częściej jednak wynajmujemy auto, albo wsiadamy do lokalnego autobusu (najczęściej KTEL - odpowiednik PKS) i sami zwiedzamy. Ale wybór zawsze zależy od konkretnych miejsc, które chcemy zobaczyć i możliwości samodzielnego dojazdu oraz czasu, jaki to zajmie. Ze względu na liczne góry i konieczność ich pokonania lub objechania, przejazdy w Grecji często są same w sobie sporym wyzwaniem i mogą zająć znacznie więcej czasu niż by to wynikało na pierwszy rzut oka z mapy.

Podróżowanie po Grecji.

Połączenia kolejowe odgrywają w Grecji znacznie mniejszą rolę, niż w wielu innych krajach europejskich. Długość linii kolejowych wynosi tylko 2,5 tysiąca km, zaś pociągi jeżdżą wolniej niż autobusy, choć kosztują tyle samo (za wyjątkiem szybkich ekspresów, które są droższe). Jedynie linie podmiejskie (Proastiakos) obsługujące Ateny (3 linie) i Saloniki (2 linie) były w ostatnich latach rozwijane i stanowią wygodną alternatywę dla autobusów czy auta. (Te dwa największe miasta mają także swoje metro.) Osoby chcące samodzielnie poruszać się po Grecji komunikacją publiczną, powinny raczej korzystać z autobusów. Sieć autobusowa (KTEL) jest dobrze rozwinięta, choć lokalne połączenia obsługują kiepskie pojazdy, które nie zawsze jeżdżą zgodnie z rozkładem (ostatnio jest z tym lepiej... albo miałem więcej szczęścia). Bilety i rozkład jazdy w małych miejscowościach, a zwłaszcza na wyspach, można znaleźć w kawiarniach lub u kierowcy, a na niektórych trasach u konduktora. Dla zachodniej Krety (Chania i Rethymnon z okolicami), dostępny jest zawsze aktualny rozkład jazdy on-line.

Ważnymi połączeniami drogowymi są autostrady: łącząca Ateny z Salonikami (A1, północ-południe) oraz Egnatia (A2, wschód-zachód), łącząca miasto Igoumenitsa nad Morzem Jońskim z tureckim miasteczkiem Kipi, leżącym na granicy grecko-tureckiej. Od kilku lat trwa przebudowa drogi krajowej łączącej Ateny z portem Patra na północy Peloponezu do standardu autostrady (A8), więc należy się tam liczyć z utrudnieniami, zwłaszcza pomiędzy Koryntem a Patrą. Dzięki nowemu mostowi nad Zatoką Koryncką koło Patry (most Rion-Antirion), można tą drogą dotrzeć do północno zachodniej części Grecji. Przejazd autostradami jest płatny, ok. 1,5 euro co 100 - 200 km. Poza autostradami sieć drogowa w części kontynentalnej Grecji jest dość dobrze rozwinięta, a same drogi w dobrym stanie (nie ma mrozów - nie ma dziur). Jednak na wyspach utwardzonych dróg nadal nie ma dużo i trzeba poruszać się gruntowymi. Ze względu na to, że większość obszaru Grecji pokrywają góry, wiele dróg prowadzi stromymi serpentynami - należy to uwzględnić przy planowaniu wycieczek wynajętym autem. Często odcinek, który według mapy i odległości powinniśmy pokonać w godzinę, w greckich realiach zajmie nam 1,5, a nawet 2h. I jeszcze ważna sprawa: materiał, z którego zbudowane są drogi utwardzone, ma dużą odporność na ciepło i praktycznie nie tworzą się koleiny, ale drogi te robią się bardzo śliskie podczas deszczu.

Ze względu na warunki geograficzne dobrze rozwinięta jest komunikacja wodna - można korzystać ze stosunkowo tanich promów i znacznie droższych wodolotów (np. z Krety na Santoryn, czy z Kos do Bodrum w Turcji). Jednak należy pamiętać, że na małe wyspy prom nie zawsze kursuje codziennie.

Wynajem auta.

Bardzo duża liczba wypożyczalni (zarówno lokalnych jak i  zrzeszonych w duże sieci) sprawia, że praktycznie bez wcześniejszej rezerwacji można wynająć auto na miejscu. Jednak warto zrobić rezerwację 2-3 dni przed planowanym wypożyczeniem, aby mieć większy wybór. Można skorzystać z wypożyczalni w pobliżu hotelu, tych mających przedstawicielstwa przy hotelu, albo tych polecanych przez rezydentów (pewnie mają swoje benefity z tego tytułu). Jednak nie ma jednoznacznej reguły, która z nich będzie miała lepszą ofertą. My staraliśmy się rozeznać w różnych ofertach, aby wybrać tę najkorzystniejszą - czasem była to ta z firmy polecanej przez rezydentkę, ale nie zawsze. Cena auta zawiera zwykle podstawowe ubezpieczenie OC i przeważnie ograniczone AC. To AC zwykle nie obejmuje lusterek (uważać przy parkowaniu!) i uszkodzeń opon oraz podwozia. Dlatego na wyspach, gdzie jest dużo dróg gruntowych, agenci starają się wcisnąć samochody udające terenowe, strasząc konsekwencjami jazdy zwykłym autem po takich drogach. Ale przy rozsądnej jeździe przeważnie można bez problemu poruszać się zwykłym autem po drogach szutrowych - są zazwyczaj wystarczająco równe - trzeba tylko uważać na większe kamienie czy wystające skały. Nie warto za to oszczędzać na pojemności/mocy silnika, ze względu na fakt, że dużo jeździ się po górach. I trzeba pamiętać, że takie strome i kręte drogi pokonuje się znacznie wolniej niż drogi w Polsce, a paliwa starcza na mniej kilometrów.

Wypożyczalnie aut preferują płatność kartą kredytową, natomiast karty debetowe zwykle nie są akceptowane, bo zazwyczaj nie można na nich zrobić zwrotnej blokady środków (preautoryzacja). Jeśli płaci się gotówką, to trzeba pozostawić 150-200 € zwrotnej kaucji. Na stacjach benzynowych z reguły nie nalewa się paliwa samemu, tylko robi to pracownik, przeważnie od razu kasując należność w gotówce - nie zawsze można zapłacić kartą! Większość dystrybutorów pozwala wprowadzić z góry określoną kwotę albo ilość paliwa, po której kończy się tankowanie. Litr najpopularniejszej benzyny E95 kosztuje (2022) ok. 2,2-2,4 €, diesel jest tańszy: 1,9-2,1 €. Grecja jeszcze niedawno była jednym z zaledwie kilku krajów europejskich, które formalnie nie honorowały "zwykłego" polskiego prawa jazdy - wymagane było Międzynarodowe Prawo Jazdy. Na szczęście od czasu naszego wejścia do Unii problem ten już nie dotyczy polskich kierowców - w pełni honorowane jest aktualne polskie prawo jazdy.

I bardzo ważna sprawa - mapa. Te przekazywane przez rezydentkę czy agenta wypożyczalni są zwykle mało dokładne, uwzględniają tylko główne drogi i to nie wszystkie. Polecam papierową mapę greckiego wydawnictwa Terrain - kupowałem tam mapy Karpathos, Krety, Rodos i Skopelos - zamówione przez Internet kosztowały (z przesyłką) ok.9-11€, a otrzymałem je (do Polski) w ciągu tygodnia (Poczta Grecka + Polska). Automapa Europa ma dość dobre pokrycie w Grecji, nawet na małych wyspach, jednak często nie radzi sobie z prognozowaniem czasu przejazdu - wyniki są nawet kilkukrotnie zawyżone. Doskonałą alternatywą mogą być Mapy Google, a do pieszych wędrówek serwis mapy.cz (również Apka, z możliwością pobierania map offline). Tak więc polecam duet: dobra mapa papierowa + mapa cyfrowa na smartfonie. Ewentualnie jeszcze wydruki z Google Maps zrobione przed wyjazdem - w pełnym słońcu czytelniejsze niż ekran smartfona.

Odradzam poruszanie się po centrum Aten samochodem osobowym - straszne korki i nagminne łamanie przez Greków zasad ruchu drogowego może przysporzyć wielu nerwów, a w statystykach ilości wypadków Grecy są na II miejscu w Europie (po Portugalii). A z drugiej strony: zachęcam do wynajęcia auta na wyspie Rodos. W odróżnieniu od większości innych wysp, prawie całe wybrzeże jest płaskie, a góry zajmują jedynie cześć wnętrza wyspy. Wokół wyspy, wzdłuż wybrzeża, prowadzi dobra droga, która pozwala na objechanie całej jednego dnia (250 km), choć lepiej podzielić to na 2-3 etapy. Poza częścią centralną brak też jest stromych podjazdów i zjazdów, które w połączeniu z ciasnymi serpentynami odstraszają wielu kierowców od wynajmowania auta w Grecji. Niezłe warunki do kierowania panują też w północnej Krecie - dzięki „autostradzie” biegnącej przez całą długość wyspy (z autostradą nie ma nic wspólnego, ale to dobra droga, czasem z dwoma pasami, częściej tylko z szerokim poboczem).

Kontrola na lotnisku.

Od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej, do Grecji można wjechać nie tylko na paszport ale i na dowód osobisty. Nie ma już także kontroli celnej, gdyż limity przewozu towarów są bardzo wysokie. Pozostała jedynie uciążliwa kontrola bezpieczeństwa pasażera i bagażu podręcznego na lotniskach. Na mniejszych lotniskach w Grecji nietypowo obsługiwany jest jednak bagaż główny (rejestrowany). Na polskich lotniskach oddajemy go w jednym miejscu na stanowisku odprawy (check-in), gdzie jest ważony i rejestrowany, a tylko z bagażem podręcznym przechodzimy dalej do kontroli bezpieczeństwa. W Grecji po zważeniu, oznakowaniu i zarejestrowaniu bagażu na stanowisku check-in (dedykowanym do określonego rejsu) musimy go sami dostarczyć do kolejnego stanowiska (często wspólnego dla różnych rejsów) gdzie jest prześwietlany i dopiero stamtąd zabierany do samolotu. Przy tym stanowisku czasem konieczne jest otwarcie i okazanie zawartości walizek obsłudze, na oczach innych podróżnych. Dopiero po zostawieniu tam bagażu głównego, możemy przejść do kontroli bezpieczeństwa. Taka procedura występuje głównie na małych lotnisk - w Chani czy na Rodos odbywa się to już tak, jak na lotniskach w Polsce. W okresie pandemii Covid-19 (i wcześniej - ptasiej grypy), turyści po przylocie dodatkowo musieli przejść kontrolę temperatury ciała (kamera termowizyjna). Podwyższona temperatura wiązała się dodatkową procedurą, różną podczas różnych zagrożeń epidemicznych. Ale miejmy nadzieję, że to już przeszłość.

Podróżowanie a kryzys w Grecji.

Wiele osób ma obawy przed wyjazdem do Grecji, w związku z trwającym tam kryzysem gospodarczym i finansowym. W mojej ocenie wyjazd na wyspy greckie nie wiąże się z żadnym ryzykiem - tam po prostu nie zauważa się kryzysu. Ewentualne protesty mieszkańców czy strajki, dotyczą tylko części kontynentalnej (tylko raz był strajk na Krecie). Ale po 2012 r. intensywność tych strajków znacznie zmalała, więc obecnie przy podróżach do Aten czy na Peloponez istnieje małe prawdopodobieństwo napotkania problemów. Zwłaszcza, że czartery przeważnie omijają lotnisko w Atenach. Jednak sytuacja może się w każdej chwili zmienić - przykładowo w połowie 2015 r. rząd Grecji wprowadził ograniczenia m.in. wypłat pieniędzy z bankomatów. Nie dotyczyło to co prawda kart wydanych poza Grecją, ale spowodowało wielkie kolejki przed bankomatami. Dlatego oprócz środków na karcie warto wziąć ze sobą gotówkę. Czasem zdarzają się też strajki personelu lotniczego, na kilka dni paraliżujące ruch powietrzny, ale dotyczy to również innych krajów - Grecja nie jest dużo bardziej na to narażona.

Podróżowanie a imigranci.

Ze względu na trwającą od początku 2015 r. masową migrację ludności, która z Azji i Afryki przez wyspy greckie dociera do Europy, pewne problemy można napotkać na wyspach leżących przy zachodnim wybrzeżu Turcji - głównie na Lesbos i Kos ale również na Chios i Samos. Tam niestety tysiące koczujących na wybrzeżu i w obozach dla uchodźców przybyszy zniechęcają do samodzielnego zwiedzania. I choć nie było jeszcze przypadków konfliktów pomiędzy imigrantami a turystami, to nie polecam tych wysp do czasu poprawy sytuacji.

Czas.

Czas w Grecji wyprzedza o 2 godziny czas Greenwich (GMT+2) i o 1 godzinę inne kraje europejskie, w tym Polskę (latem 3 godziny w stosunku do GMT). Zmiany czasu letniego na zimowy i odwrotnie następują tak, jak w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Na promach linii greckich obowiązuje czas grecki, nawet jeśli prom opuszcza dopiero Włochy. Natomiast w samolocie tradycyjnie już poleca się zaraz po zajęciu miejsc zmianę czasu na taki, jaki obowiązuje na lotnisku docelowym. Smartfony robią to same, ale dopiero po wylądowaniu i wyłączeniu trybu samolotowego.

Klimat.

Upał, gorąco, spiekota... itd. Nawet poza sezonem, wiosną i jesienią, temperatury dochodzą do 30°C, a w sezonie nawet ponad 40°C (Santoryn zwiedzaliśmy w 43° upale). Grecja jest najbardziej gorącym krajem w Europie - do 2021 roku rekord najwyższej temperatury zanotowanej na Starym Kontynencie, należał do Aten, gdzie 10 lipca 1977 roku zmierzono 48°C (obecny rekord - Sycylia, Syrakuzy: 48,7°C). Trzeba się do tego przyzwyczaić, albo omijać Grecję latem (wiosną i jesienią przyjemnie się zwiedza, ale można zmoknąć). Wyspy greckie, zwłaszcza na Morzu Egejskim, są dość wietrzne, co uprzyjemnia znoszenie upału. Na wyspach i wybrzeżu części kontynentalnej, nawet w środku lata panuje spora wilgotność, co ułatwia znoszenie wysokich temperatur. Ateny to miejsce, gdzie ze względu na liczne muzea i zabytki, turyści spędzają zwykle kilka dni. W lipcu i sierpniu jest tam wyjątkowo gorąco, bo miasto leży w niecce otoczonej górami, więc na wiaterek za bardzo nie ma co liczyć. Do ochłody dobra jest woda mineralna - dostępna prawie w każdym kiosku, często z lodówki. Trzeba jednak uważać, aby była to rzeczywiście woda mineralna, a nie stołowa (czyli praktycznie "kranówka"). Nawet w hotelach czy tawernach za darmo podawana jest w dzbankach woda lekko "pachnąca" chlorem, a za mineralną (w butelkach) trzeba dodatkowo zapłacić. Ponieważ nawet noce są ciepłe, więc nie trzeba zabierać ciepłych ubrań - tylko na tranzyt przez inne kraje.

Opady występują głównie zimą, a w mniejszym stopniu jesienią i wiosną. Od czerwca do sierpnia na większości obszarów nie ma co zaprzątać sobie nimi głowy (zwłaszcza Kreta i Wyspy Egejskie). Jednak Riwierę Olimpijską i Wyspy Jońskie (Kerkira) latem nawiedzają czasem krótkie, ale dość ulewne burze. Na Kerkirze (Korfu) i innych Wyspach Jońskich we wrześniu może być już sporo dni deszczowych, a i całodniowe burze nie należą do rzadkości. Więcej informacji: Klimat

Kiedy zwiedzać i wypoczywać?NEW

W ostatnich latach (po 2010 r.) w całej Europie obserwujemy, niespotykane wcześniej, ekstremalne zjawiska pogodowe. Nie inaczej jest też w Grecji. Na przełomie maja i czerwca oraz września i października coraz częściej zdarzają się gwałtowne burze, czy 2-3 dniowe ulewy, a nawet powodzie błyskawiczne - głównie na Peloponezie i Morzu Egejskim. W środku sezonu turystycznego, zwłaszcza od połowy lipca do połowy sierpnia ekstremalnie wysokie temperatury sprzyjają pożarom – głównie na Rodos, Krecie, Eubei i Peloponezie oraz wokół Aten. Jesienią coraz częściej zdarzają się medikany - śródziemnomorskie cyklony/huragany.

Najlepsza pora na zwiedzanie zabytków to wiosna. Jest już ciepło, choć bez silnych upałów, pada sporadycznie, mniej turystów, niższe ceny, a krajobrazy nie są takie „pustynne”. Ale niestety woda w morzu jest wtedy chłodna - w maju ma przeważnie poniżej 20°C.

Najlepszą porą do wypoczynku na plaży jest przełom czerwca i lipca oraz sierpnia i września. Od połowy lipca do połowy sierpnia upały są nie tylko trudne do zniesienia (ponad 40°C), ale też wiążą się z dużym ryzykiem wystąpienia pożarów. Jeśli ktoś chce plażować w Grecji poza ścisłym sezonem i zależy mu na ciepłej wodzie (23-25°C), to lepszą porą jest koniec września, czy nawet początek października (poza Wyspami Jońskimi, bo tam o tej porze już często pada deszcz). Jednak początek jesieni w Grecji kontynentalnej i na Peloponezie, wiąże się z ryzykiem wystąpienia medikanów, które dają się przewidzień na nie więcej niż tydzień wcześniej.

Ochrona przed słońcem.

Słońce w Grecji znacznie silniej opala niż Polsce, nawet przy zachmurzonym niebie. Początkowo z rezerwą traktowałem krem do opalania z filtrem UV. Dla świętego spokoju jednak smarowałem się, opalając się powoli, bez poparzeń. Jednak kiedyś na popołudniowy spacer (po godzinie 17) odpuściłem sobie smarowanie. Skończyło się to dotkliwym oparzeniem karku i ramion. Na własnej skórze (dosłownie) przekonałem się, że krem z filtrem jest latem w Grecji niezbędny - w pierwszych dniach pobytu taki o średnim faktorze (20-30), w kolejnych wystarcza słabszy (10-15). Warto też rozważyć jakieś nakrycie głowy, zwłaszcza podczas zwiedzania, kiedy to często przez kilka godzin trzeba przebywać na słońcu i to zwykle w najgorętszej porze dnia. Przewodniki nie zalecają plażowania w sezonie pomiędzy godz. 12:00 a 15:00 i wiele osób tak robi, ale to już indywidualna sprawa, zależna od odporności na słońce i zastosowanych środków ochrony i wiary lub nie we wpływ opalania na raka skóry.

Woda pitna.

Podstawowym lekarstwem na upał jest woda. Według zapewnień Greków, woda z kranu nadaje się bezpośrednio do spożycia i w wielu miejscach tak jest. Jednak ma ona najczęściej swoisty mineralny smak (np. lekko słonawy), tak więc lepiej kupować wodę mineralną. Spotkałem też rozcieńczanie coli w dystrybutorze kranówką - efekt komiczny - słodko-słona cola! Są jednak miejsca, gdzie nie zaleca się pić kranówki bez przegotowania - np. na niektórych wyspach (Karpathos), ubogich w wodę, gromadzi się ją przed sezonem w podziemnych cysternach, skąd latem bez uzdatniania doprowadzana jest do kranów. Istnieje więc spore ryzyko zatrucia. Najlepiej w tej sprawie zasięgnąć informacji u rezydenta lub obsługi hotelu. Dobre hotele zapewniają gościom nieodpłatnie wodę - butelkowaną lub w bufecie - przez cały dzień. Jeśli nie mamy takiej usługi, to warto poza hotelem kupować wodę w zgrzewkach - o ile obsługa hotelu kręci nosem na wnoszenie na teren żywności kupionej na zewnątrz, to na zgrzewki z wodą zwykle nie reagują.

Hotele.

Generalnie standard greckich hoteli jest podobny do polskich, a więc nieco niższy niż na Zachodzie. Nie należy sugerować się obecnością klimatyzowanych pokoi - w tym klimacie to absolutnie standardowe wyposażenie. Grecy stosują własne oznaczenia klas hoteli od bardzo luksusowych „deLuxe” (*****), przez wysokiej klasy A (*****/****), średniej klasy B (****/***) i C (**) do niskiej klasy D i E (*). Ceny w sezonie są zwykle 20-30% wyższe niż poza nim. W czasie pierwszej wycieczki mieszkaliśmy w hotelach odpowiadających naszej klasie * i **, co odpowiadało greckiej klasie D i C. Jest spora różnica między tymi dwiema klasami, choć obie mają pokoje z łazienkami, przeważnie klimatyzowane. I złudne będą nadzieje, że hotel ** w stolicy będzie miał lepszy standard niż *** na prowincji. Na jednodniowe pobyty wystarcza klasa D, ale na dłuższy pobyt (wczasy stacjonarne) konieczna jest wyższa - C lub B. W 2002 roku mieszkaliśmy w hotelu kategorii A co powinno odpowiadać **** - generalnie tak było, ale co powiedzieć na stada much w klimatyzowanej restauracji? Z kolei Hotel Attika Beach (A) na Korfu czy Alimounda Mare (*****) na Karpathos w pełni zasługiwały na swoją kategorię. Podobnie hotel Lindos Breeze na Rodos naszym zdaniem był daleki od swoich 5* (dajemu mu 3*, góra: słabe 4*), ale już sąsiedni, z którego obiektów też korzystaliśmy, spokojnie na 5* zasługiwał.

Natomiast jeśli chodzi o ceny pobytów, to Grecja jest obecnie porównywalna z Chorwacją (po podwyżkach w tej drugiej), a pozostałe kraje europejskie nad Morzem Śródziemnym są wyraźnie droższe. Z kolei porównanie z Turcją, Egiptem, czy Tunezją wygląda tak, że w Grecji za te same pieniądze otrzymamy hotel o niższym standardzie, nawet jeśli liczba gwiazdek będzie taka sama.

Urządzenia elektryczne.

Gniazdka sieciowe w Grecji są na takie samo napięcie jak w Polsce - 230V. Jednak nieco różnią się budową, bo jest to typ zwany czasem „niemieckim”. Rozstaw otworów w gniazdku jest taki sam jak u nas, jednak u góry i na dole znajdują się wypustki uziemiające (zamiast bolca). Nie ma więc problemu z włożeniem płaskich wtyczek (ładowarki), jednak okrągłe, bez wycięć na wypustki uziemiające, raczej nie wejdą. Dodatkowo może być problem z włożeniem wtyczki o grubych bolcach, chyba że w pokoju są przedłużacze z wolnymi gniazdkami. My zawsze, na wszelki wypadek, wozimy taką krótką przejściówkę - płaska wtyczka z krókim kablem i  listwą na kilka gniazd polskiego typu, ale ostatnio coraz rzadziej jest potrzebna.

Plaże.

Osoby przyzwyczajone do piaszczystych, wydmowych plaż Bałtyku, w Grecji może spotkać rozczarowanie. Takie plaże to w Helladzie prawdziwa rzadkość, choć oczywiście zdarzają się (np. na Karpathos czy Rodos). Dominują tu plaże żwirowo-kamieniste, a czasem skaliste jak np. w Chorwacji, a słowo plaża nie koniecznie oznacza miejsce do leżenia na brzegiem, a jedynie dogodne zejście do morza. Nie ma jednoznacznej reguły, gdzie występują konkretne rodzaje. Ale na wyspach przeważnie jest tak, że na północnym i wschodnim wybrzeżu występują plaże piaszczyste lub żwirowo-kamieniste, a na zachodnim i południowym - skaliste. Poza lokalnymi wyjątkami. Takie rozłożenie plaż spotkaliśmy na Krecie (wyjątek to piękna piaszczysta plaża na południowym wybrzeżu w Makrigialos, oraz plaże zachodniego wybrzeża), na Korfu, Zakynthos czy Kos. Trochę od greckich standardów plaż odbiega Rodos - na prawie całym północno-wschodnim wybrzeżu oraz na południowym cyplu (Prasonisi) znajdziemy piaszczyste plaże i to między innym im wyspa zawdzięcza miano perły greckiej turystyki. Należy też pamiętać, że żwir, to nie jest tylko taki „grubszy” piasek - formalnie to kamyki o rozmiarze od 2-3mm do 6-7cm. Plaża żwirowa przeważnie więc będzie pokryta kamykami wielkości orzecha czy mandarynki. No i jeszcze jedno niebezpieczeństwo przy wyborze miejsca na podstawie opisu plaży - często jest tak, że plaża jest piaszczysta (na brzegu) ale dno w morzu jest już żwirowe lub kamieniste. Jeśli na dnie występują duże głazy lub płyty skalne, to niemal na pewno będą na nich jeżowce. Konieczne jest wówczas obuwie do wody, bo te paskudztwa mają jadowite kolce. Generalnie nad greckie plaże zawsze warto zabrać obuwie do wody - czasem może sie nie przydać, ale w większości przypadków zapewni bezpieczeństwo stopom. A na niektórych plażach będzie wręcz niezbędne.

My już chyba odzwyczailiśmy się od plaż piaszczystych i wolimy żwirowe lub nawet kamieniste (ale nie skaliste) - odpada wówczas problem z drobnymi ziarenkami przylepiającymi się do całego ciała, wciskającymi się za strój kąpielowy, do toreb i plecaków. Zwłaszcza, że piasek, jeśli już występuje, to często jest bardzo drobny, a silny wiatr występujący latem na wyspach greckich, może powodować powstawanie tumanów.

Skały i kamienie z plażNEW

Na wyspie Skiathos obowiązuje zakaz zabierania z plaż kamieni - są one wyjątkowe: białe i owalne, jak jaja. Na plażach są stosowne ostrzeżenia, ale tam nikt tego nie kontroluje. Jednak podczas kontroli bagażu na lotnisku można już zapłacić karę - nawet 1000€. Na Santorynie obowiązuje zakaz wywozu skał i kamyków (tam dla odmiany są czarne), ale nie wiąże się to jak na razie z karami finansowymi, tylko konfiskatą. Ogólnego zakazu obowiązującego w całej Grecji jak dotąd nie ma, ale radzę zachować ostrożność.

Poczta i telekomunikacja.

W erze smartfonów, MMS-ów i portali społecznościowych już tylko „dinozaury” korzystają z tradycyjnej poczty, by wysyłać pocztówki z wakacji. Ale te dinozaury jeszcze nie wymarły, więc trochę informacji dla nich. Skrzynki pocztowe są żółte i często mają dwa otwory: esoteriko (krajowe) i exoteriko (zagraniczne). Znajdują się przeważnie tylko przy pocztach. Znaczki można kupić na poczcie (zwykle to samo okienko służy do różnych celów - stąd kolejki) lub w kioskach i sklepikach z pamiątkami. Kilka razy spotkaliśmy się z możliwością pozostawienia pocztówek do wysłania w sklepach z pamiątkami, w których je kupowaliśmy, ale nie skorzystaliśmy z tej oferty, więc nie wiem, czy jest pewna :). Natomiast bez problemu można pozostawić pocztówki i listy w recepcji, choć o kilka dni wydłuża to doręczenie. Przesyłki do Polski, nadane na poczcie, idą około tygodnia.

Sieć komórkowa generalnie jest dobrze rozwinięta - w praktyce wszędzie jest zasięg jednej z trzech greckich sieci: Cosmote, Vodafone (dawniej Panafon), WIND (dawniej Telestet i TIM). Ale zdarzają się wyjątki np. na wyspach (Zakynthos!), gdzie w hotelach położonych z dala od kurortów, zasięg jest tylko na zewnątrz budynków. Podobnie jak w pozostałych krajach Unii Europejskiej od 15 czerwca 2017 r. zniesione zostały opłaty roamingowe, więc ceny opłat są identyczne jak w Polsce, choć nie wszyscy operatorzy pozwalają na korzystanie z obowiązujących w kraju pakietów minut i danych.

Stosunek Greków do obcokrajowców.

Z większością Greków, zwłaszcza tych związanych z usługami turystycznymi, można bez większych kłopotów dogadać się w języku angielskim lub niemieckim. Dość często już na początku rozmowy pada pytanie o kraj, z którego przybywamy - nie ma co wstydzić się polskiego pochodzenia. Grecy bardzo ciepło odnoszą się do Polaków. Może dlatego, że im w historii nie podpadliśmy, a może dlatego, że wieloletni prezydent Grecji - Papandreu - miał matkę Polkę? W żadnym wypadku nie należy podawać się za Amerykanów - Grecy czują do nich wrogość. Wynika to m.in. z konieczności wstąpienia Grecji do NATO, poparcia USA dla inwazji Turcji na część Cypru, a także z przegranej rywalizacji Aten z Atlantą o organizację Igrzysk Olimpijskich w 1996 r. (w setną rocznicę I Igrzysk Olimpijskich ery nowożytnej, zapoczątkowanych w Atenach, w 1896 r.). Brytyjczyków i Niemców Grecy nie lubią za skradzione dzieła sztuki, Turków i Włochów za wieloletnią okupację ziem greckich. Ze względu na podobieństwo językowe jesteśmy w Grecji często brani Ukraińców, którzy ostatnio masowo przybywają do Hellady albo za Czechów, których też jest tam coraz więcej.
Uzupełnienie: Jednak podpadliśmy kilka lat temu Grekom - odmawiając przyjęcia imigrantów, którzy masowo przez Grecję przybywali do Europy! Grecy związani z branżą turystyczną pomimo tego nadal uznają nas za pożądanych przybyszów. Nie wiem jednak jak bardzo zmieniło to stosunek zwykłych ludzi do turystów z Polski. Znając Greków - może być różnie - ale my nie spotkaliśmy się z żadną, nawet najmniejszą niechęcią.

Generalnie Grecy są bardzo życzliwie nastawieni do innych ludzi - zarówno rodaków jak i obcokrajowców - tak turystów jak i imigrantów. Mimo, że ci ostatni bywają dla mieszkańców wysp leżących przy tureckim wybrzeżu prawdziwym utrapieniem, to wielokrotnie słyszałem i czytałem o wielkim poświęceniu mieszkańców w opiekowaniu się wycieńczonymi przybyszami docierającymi tam na łodziach i pontonach. I to jeszcze zanim miejscowe władze zdążyły pospieszyć im z pomocą.

Bezpieczeństwo.

Kiedy zaczęliśmy jeździć do Grecji, w pierwszych latach obecnego wieku, był to bezpieczny kraj, o bardzo niskiej przestępczości (kradzieże kieszonkowe to była zupełna rzadkość), więc chodząc po ulicach czuliśmy się swobodnie i bezpiecznie, nawet po zmroku. Niestety napływ ubogich emigrantów (głównie Albańczyków i Macedończyków) pod koniec ubiegłego i na początku obecnego wieku sprawił, że w dużych miastach (Ateny i Saloniki) obecnie już tak bezpiecznie nie jest. Mieszkańcy tych metropolii zamykają już na klucz mieszkania czy samochody - czego jeszcze kilkanaście lat temu nie robili. A zdarza się, że robią to również mieszkańcy mniejszych miast. Kradzieże kieszonkowe w zatłoczonym centrum Aten, zwłaszcza w pobliżu popularnych miejsc turystycznych (np. Plaka czy Monastiraki), albo w „gorszych” dzielnicach (np. okolice placu Omonia) są już na porządku dziennym. I nocnym - samotne przechadzki po zmroku, zwłaszcza z dobrym aparatem czy kamerą, wiążą się już z istotnym ryzykiem. Ale dla nas, Polaków - znających realia dużych polskich miast, nie jest to nic szczególnego. Po prostu trzeba i w Atenach, i w Salonikach zachować podobną ostrożność, jak np. w Warszawie czy Trójmieście.

Tylko na prowincji, w tym na większości wysp greckich (poza tymi blisko sąsiadującymi z Turcją) jeszcze nadal jest bezpiecznie. W hotelach, w których nocowaliśmy, nie słyszeliśmy o żadnych przypadkach kradzieży, ale osobiście polecam, aby i tam nie zostawiać otwartych okien w pokoju czy niezamkniętego na klucz samochodu. A pozostawione na brzegu, podczas kąpieli w morzu, cenne przedmioty (komórki, aparaty itp.) warto mieć cały czas na oku. Ale bez przesady - my w każdym razie w takich miejscach czujemy się nadal bezpieczniej niż w Polsce.

Natomiast osobną sprawą jest bezpieczeństwo „na froncie” masowej imigracji: na wyspach leżących przy zachodnim wybrzeżu Turcji - głównie Lesbos i Kos. Tam niestety tysiące koczujących na wybrzeżu przybyszów zniechęcają do poruszania się samodzielnie po okolicy. Podobnie jest na niektórych placach w Atenach. Ale mam nadzieję, że to problem przejściowy - kraje Unii zapewne wkrótce rozwiążą problem masowej imigracji i sytuacja również w Grecji wróci do normy.

Zwiedzanie zabytków i fotografowanie.

Przy zwiedzaniu kościołów i klasztorów prawosławnych (np. Meteory) obowiązuje „przyzwoity strój” - panowie długie spodnie, panie spódnice za kolana (czasem nie mogą mieć spodni - nawet długich!!), ramiona zakryte. Turyści w czasie upału chodzą zwykle swobodniej ubrani - konieczne jest wówczas ubranie się w „służbowe” okrycia, przypominające piżamki. Jest to bezpłatne, ale dość uciążliwe, a efekt na zdjęciach - komiczny. Do niektórych klasztorów (np. na półwyspie Athos) panie w ogóle nie mają wstępu.

Zabronione jest robienie zdjęć we wnętrzu kościołów i klasztorów. W muzeach na ogół można robić zdjęcia, ale bez flesza. Czasem jednak trzeba wykupić dodatkowe zezwolenie. Uwagi te dotyczą również filmowania. Oprócz wielojęzycznych zakazów, zawsze są odpowiednie piktogramy. Nie wolno fotografować osób na tle starożytnych rzeźb. Przewodniczka nie za bardzo mogła mi wyjaśnić dlaczego. Z tego co zrozumiałem, to chyba dlatego, że były to obiekty kultu dawnych Greków. Tubylcy zwykle chętnie pozują do zdjęć, zwłaszcza w tradycyjnych wioskach, ale nie zaszkodzi wcześniej zapytać o zgodę.

Tradycyjnie w Grecji, podobnie jak w innych krajach basenu Morza Śródziemnego, we wczesnych godzinach popołudniowych w sezonie letnim (kwiecień-wrzesień) obowiązuje SJESTA. To trwająca około trzech godzin „święta” przerwa na odpoczynek i drzemkę, zwykle w godzinach od 14:30 do 17:30. Ruch na ulicach w tym czasie zamiera, a większość instytucji oraz sklepów (patrz wyjątki poniżej) jest wówczas zamknięta. Ponieważ sjesta jest traktowana równie poważnie jak cisza nocna (23:00-7:00), jej skrajne naruszanie (np. uciążliwe, długotrwałe hałasy) może się skończyć wizytą policjanta.

Zakupy.

W stolicy jest drożej niż na prowincji - jak w każdym kraju. Na bazarach, straganach i w przylegających do nich małych sklepikach można się z powodzeniem targować; w dużych sklepach nie ma to sensu. Bardzo tanie są zakupy w małych (często rodzinnych) marketach. Np. w Tolo ceny były w takim sklepie bardzo niskie, niższe nawet niż w sklepie wolnocłowym w porcie. Wszelkie widokówki i foldery są znacznie droższe tuż obok miejsc zabytkowych, niż np. w pobliskich miejscowościach.

Jeśli chodzi o godziny otwarcia sklepów, to nie ma tu sztywnych reguł. Generalnie latem wszystkie sklepy otwarte są od poniedziałku do soboty w następujących godzinach: poniedziałki, środy i soboty - od 8:30 do 14:00, wtorki, czwartki i piątki - od 8:30 do 13:30 i od 17:00 do 20:30. Zastanawiałem się, dlaczego trzy razy w tygodniu sklepy są czynne tylko do południa, a po południu są zamknięte. Podobno z lenistwa :-) Poniedziałek to tuż po weekendzie więc jeszcze im się nie chce pracować długo, w środę to środek tygodnia, więc już marzą o weekendzie, a sobota to już weekend i też otwierają tylko do południa. Coś w tym jest....

Jednak w sezonie (zwłaszcza w miejscowościach związanych z turystyką) handlowcy często rezygnują z przerwy południowej i zamykają sklepy dopiero o północy. W niedziele sklepy są generalnie nieczynne, ale z tych samych względów, co podane poprzednio, czasem są czynne od rana do 13:00-14:00. Supermarkety i domy towarowe są czynne od poniedziałku do piątku w godz. 8:30 - 20:00, a w soboty do 18:30. Urzędy otwarte są zazwyczaj tylko do 13:30-14:00 i czasem tylko od wtorku do piątku.

Posiłki.

Osobom, które chcą zapoznać się ze smaczną kuchnią grecką polecam korzystanie z tawern. W Polsce tą nazwą określa się lokale serwujące głównie potrawy rybne. W Grecji jest to podstawowy rodzaj lokali gastronomicznych, odpowiadający naszym małym restauracjom, karczmom czy zajazdom. W odróżnieniu od hoteli, w których „pod klienta” serwowane są dania kontynentalne, a greckie niejako dodatkowo, w tawernach spotyka się prawie wyłącznie lokalne potrawy. Oparte są one głównie na baraninie i jagnięcinie (czasem króliku), owocach morza i rybach. Do tego podaje się różnorodne sałatki, często z serem typu „feta” czy oliwkami (przeważnie z pestkami!) oraz sos tzatziki (czytaj: cacyki). To coś w rodzaju mizerii z drobno utartych ogórków, ale nie w śmietanie tylko gęstym jogurcie, z dodatkiem czosnku, kopru, pieprzu oraz octu winnego i oliwy - to mój ulubiony dodatek do posiłków w Grecji.

Z najbardziej popularnych potraw greckich polecam: mussaka (zapiekane bakłażany z mięsem i sosem beszamelowym), pasticio (makaron rurki zapiekany z mięsem i beszamelem), gemista (nadziewane ryżem pomidory i papryki), outzoukakia (mielone pulpety w sosie pomidorowym, podawane z ryżem), souvlaki (różne odmiany mięsa wieprzowego z warzywami podawane albo w picie albo na patyku jak szaszłyk). Najpopularniejszą (bo i najłatwiejszą do zrobienia) surówką jest choriatiki czyli „sałatka wiejska”, w Polsce znana jako „sałatka grecka”, czyli grubo pokrojone: ogórki, pomidory, czerwona cebula, czarne oliwki (czasem jeszcze papryka) i ser feta (plaster). To wszystko przyprawione jest oliwą z oliwek, oregano, solą i pieprzem.

Grecy zwykle nie jedzą lunchu czy obiadu - główny posiłek dnia to obfita kolacja. Jednak ze względu na upodobania turystów, taki posiłek serwowany jest już od pory obiadowej (15-16) do późnego wieczora. Taki obiad czy obiadokolacja w tawernie dla jednej osoby kosztuje zwykle ok. 10-15€ (bez napojów). Grecy lubią jeść mięso, choć zwykle nie stać ich aby je jeść na codzień w dużych ilościach - przeważnie więc są to potrawy warzywne lub rybne z niewielkim dodatkiem mięsa. Jednak dla gości, zwłaszcza z zagranicy, zawsze znajdą mięso, więc stąd powszechna opinia, że tak wygląda codzienny posiłek. Nie uznają jednak diet wegańskich czy wegetariańskich, a do wielu dań (nawet do ziemniaków czy spaghetti) jedzą chleb. Jedzenie ze wspólnego talerza części potraw (m.in. sałatek) jest głęboko zakorzenioną tradycją. Można uznać, że nakładanie sobie na swój własny talerz, na przykład „greckiej sałatki” czy tzatzików, jest w rozumieniu Greków faux pas.

Natomiast jeśli chodzi o napoje w Grecji, to do posiłku pija się zwykle wino lub wodę, a rozrywkowo: kawę „po grecku” (u nas znaną jako „po turecku”) i anyżową wódkę ouzo (zwłaszcza latem). Jednak najpopularniejszym wśród Greków napojem wysokoprocentowym jest tsipouro (raki lub tsikoudia na Krecie), choć nie łatwo go kupić, bo nie jest produkowany przez duże firmy, tylko lokalnie - jako „bimber”. (Czasem jest aromatyzowany anyżem i smakuje podobnie do ouzo.) Charakterystyczna, choć mniej popularna, jest też grecka brandy z dodatkiem wina - metaxa. Niezwykle popularna, głównie wśród młodych Greków i zagranicznych turystów, jest mrożona kawa frappé - stosunkowo nowy „wynalazek”. Polecam również sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy (ok. 10 na szklankę) i nie należy się sugerować tym, że pomarańcze, z których się go robi są „brzydkie”, z zielonkawymi plamami - sok na pewno będzie pyszny i słodki.

Toalety.

To moim zdaniem dość śmieszne, ale w większości toalet, czy to w obiektach zabytkowych, czy w hotelach, istnieją rysunki lub napisy nakazujące wyrzucać użyty papier toaletowy do kosza na śmieci, a nie do muszli. Podobno winne temu są rury kanalizacyjne o małych przekrojach. Można sobie wyobrazić jakie to niewygodne i przede wszystkim jak z takich koszy śmierdzi. Sądzę, że większość turystów omija ten nakaz, podobnie jak niektórzy Grecy, z którymi o tym rozmawiałem. Nowoczesne hotele są już przeważnie pozbawione tego mankamentu.

Palenie tytoniu.

Grecy przodują wśród krajów europejskich w paleniu - nadal pali tam niemal 40% obywateli. Dla osób tak jak ja, nie znoszących dymu tytoniowego, to prawdziwy problem. Grecy palą wszędzie: w sklepach, restauracjach, tawernach, autobusach. Nawet kierowca autokaru, który wiózł nas do Salonik, palił całą drogę (na szczęście przy otwartym oknie), ale także tankował paliwo z papierosem w ustach.

Pewną poprawę miało dać wdrożenie unijnych zakazów palenia, które zaczęto wprowadzać w życie od 2009 r. Zakazem palenia objęto większość instytucji publicznych, lokale gastronomiczne czy środki transportu. Ale szybko zaczęto łagodzić zakazy, wprowadzając wyjątki, zwłaszcza w lokalach gastronomicznych, gdzie i tak zakaz nie był przestrzegany. Z czasem ustalono, że większe lokale mogą wydzielać część dla niepalących, płacąc od jej powierzchni specjalną opłatę. Właściciele małych lokali, których powierzchnia nie przekracza 70 m² decydują sami, czy można tam palić czy nie. W pojazdach publicznych nie zezwala się na palenie, jeśli podróżują nimi dzieci poniżej 12 roku życia. Jednak i te złagodzone przepisy nie były za bardzo egzekwowane (może jedynie w urzędach), pomimo potencjalnie wysokich kar, więc sytuacja nie uległa widocznej poprawie. Jest jednak na to kolejna szansa - w połowie 2019 roku rząd w Atenach zaapelował do władz lokalnych o  „ścisłe przestrzeganie” ustawy antynikotynowej i pierwsze rezultaty są już widoczne...

Waluta i płacenie.

Walutą Grecji od 1 stycznia 2002 r. jest euro, zastępujące narodową walutę - drachmę. Kurs drachmy do euro był pod koniec 2001 r. „sztywny”: 1 euro = 340,75 drachm (1 zł ≈ 100 drachm). Podczas naszego pierwszego pobytu wszystkie ceny, nawet na straganach, podawane były w drachmach i euro. Podróżujący obecnie po Grecji, nie mają już takich problemów jak my z nabyciem i przeliczaniem drachm. Choć wprowadzenie euro to niesamowita wygoda, a „okrągły” kurs (kiedyś około 4 złote, teraz 5zł) ułatwia przeliczanie, to niestety wymiana pieniędzy spowodowała wyraźny wzrost cen.

Przez wiele lat Grecy preferowali przyjmowanie płatności w gotówce - a jeśli kartą, to głównie kredytową. Ostatnio jednak bardzo się to zmienia. Po tym jak w 2015 r. rząd Grecji wprowadził okresowe ograniczenia w wypłatach gotówki z bankomatów (nie dotyczyły turystów), coraz więcej Greków zaczęło korzystać z kart debetowych. Wzrosła też liczba miejsc akceptujących karty i choć nadal są jeszcze miejsca gdzie nie jest to możliwe to z każdym rokiem jest ich coraz mniej. Jedynie na małych stacjach benzynowych, w niewielkich sklepach czy tawernach, może się okazać, że zapłacimy wyłącznie gotówką. W większości miejsc zapłacimy już nie tylko kartą, ale też w sposób zbliżeniowy (radykalny wzrost liczby takich terminali po 2015 roku).

Co warto zobaczyć.

Grecja to niesamowity kraj, pełen miejsc, które naprawdo warto zobaczyć. Niektóre z nich są bardzo znane, wręcz słynne na całym świecie. Inne trochę mniej. Aby ułatwić planowanie zwiedzania proponuję zapoznać się z listą 25 miejsc, które moim zdaniem są szczególnie godne odwiedzenia w Grecji. Większość z nich odwiedziłem osobiście. Zapraszam więc do lektury: Warto zobaczyć. Sporządziłem też podobną listę: 10 najciekawszych miejsc na Krecie.

Pamiątki z Grecji.

Grecka gospodarka w dużej mierze opiera się na turystyce (głównie zagranicznej) i wszystkim, co jest z nią związane. Sklepy z pamiątkami spotkamy więc niemal na każdym kroku - wszędzie tam, gdzie często bywają turyści. Wiadomo, że w turystycznych, nadmorskich miejscowościach goście najchętniej kupują koszulki albo ręczniki ze słowem „Grecja” i grafiką przedstawiającą albo greckie zabytki, albo kontury wyspy. Popularne są też (zwłaszcza w sklepikach zlokalizowanych przy atrakcjach archeologicznych) statuetki greckich bogów, popiersia filozofów czy „repliki” starożytnych naczyń (np. waz). Turyści, którzy odwiedzili Ateny, chętnie przywożą repliki Akropolu, często wkomponowane w przedmioty codziennego użytku. My też mamy trochę takich pamiątek. Ale czasem, zwłaszcza przy kolejnym wyjeździe do Grecji, zastanawiamy się nad drobiazgami bardziej oryginalnymi. W rozdziale Pamiątki z Grecji przedstawiam kilka pomysłów na takie zakupy - zarówno pamiątek dla siebie, jak i upominków dla rodziny czy znajomych.

Przydatne linki.

W czasach kiedy praktycznie każdą informację łatwo można wygooglować gromadzenie linków, które stosunkowo szybko mogą się zdezaktualizować, nie ma większego sensu. Dlatego jakiś czas temu pozbyłem się z Mojej Grecji takiego zbioru linków. Jest jednak kilka takich stron, które nie zawsze są łatwe do wyszukania, a moim zdaniem warte są polecenia:

  • Greckie opowieści Betaki - stronka Betaki, opisująca jej kilkadziesiąt (tak!) podróży do Grecji, od niedawna w nowej wersji.
  • Powiedz to po grecku - interesujący blog o języku i kulturze Grecji, pisany przez Polkę, która większość życia spędziła w Grecji.
  • Terrain maps - sklep greckiej firmy kartograficznej z wysokiej jakości mapami Hellady (papierowe i elektroniczne); szybkie dostawy (do tygodnia)
  • AUTOWAY Polska - polska firma pośrednicząca w wynajmie aut w Grecji. Korzystaliśmy z jej usług trzykrotnie i zawsze byliśmy bardzo zadowoleni.

Przewodniki po Grecji.

Przewodnik Moja Grecja Grecja w ostatnich latach stała się popularnym kierunkiem wakacyjnych podróży Polaków, więc publikacji na jej temat można znaleźć w księgarniach wiele. Są wśród nich typowe przewodniki, dla osób zamierzających zwiedzić Grecję na własną rękę. Są też pozycje opisujące Helladę oczami mieszkających tam naszych rodaków.

Jest wśród nich pozycja, o której chcę wspomnieć z dwóch powodów: ma taki sam tytuł jak ta witryna (Moja Grecja) i jednocześnie jest przystępnie napisanym opisem Grecji i najważniejszych do zwiedzenia miejsc w części kontynentalnej. To nie przewodnik, tylko opowieść... o ludziach, miejscach i wydarzeniach, w odpowiednim kontekście polityczno-historycznym. Bardzo dobrze się ją czyta. (I tylko czyta - brak jakichkolwiek map, zdjęć czy innych treści graficznych.) Autorem jest Polak od lat mieszkający w Grecji - pisarz, dziennikarz, badacz Grecji, przewodnik wycieczek. Książka warta jest przeczytania - zwłaszcza przez osoby wybierające się do Grecji po raz pierwszy i niewiele wiedzący o tym kraju (poza tym co pamiętają z lekcji historii). A także przez tych, którzy zwiedzili Grecję samodzielnie (lub z marnym pilotem) i odczuwają niedosyt wiedzy na temat tego, co zobaczyli. Czytając ją, miałem chwilami wrażenie, jakbym słuchał pilota/przewodnika opowiadającego o tym kraju podczas jednej z wycieczek. Książki nie można kupić w tradycyjnych księgarniach. Pierwotnie wydana była w niewielkim nakładzie (1000 egz.) i rozprowadzana przez autora pośród jego turystów i zaprzyjaźnionych pilotów, a obecnie również wysyłkowo, w księgarni Bonobo (Kraków). Więcej informacji o tej pozycji i jej drugiej części - Grecja nieznana - na stronie autora.

wstecz dalej

 
LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK